Tym bardziej że zdaniem dr. Waldemara Ferschke, epidemiologa i wiceprezesa MEDISEPT, rzeczywistość taka jak pocovidowa będzie się systematycznie powtarzać. – Musimy pamiętać o tym, że era antybiotyków się kończy i wówczas konserwatywna dziedzina, czyli higiena, dezynfekcja i czystość, nabiera innego znaczenia. Wiele lat mojej pracy poświęciłem na edukację najzwyklejszej czynności, jaką jest dezynfekcja rąk i higiena. To, czego ja nie osiągnąłem przez 30 lat, wydarzyło się w ciągu dwóch czy trzech miesięcy. Wszyscy dowiedzieli się o dezynfekcji rąk i zaczęli to robić. To niewątpliwie olbrzymia zmiana w ochronie zdrowia. Mam nadzieję, że ten nawyk z nami zostanie i będzie się wiązał z redukcją zakażeń wewnątrzszpitalnych czy chorób zakaźnych – wyjaśnił. Ekspert zwrócił także uwagę na to, że w okresie pandemii producenci środków do dezynfekcji zauważyli, jak bardzo mamy scentralizowany rynek i na poziomie leków, i substancji aktywnych. Ta sytuacja odsłoniła piętę achillesową, którą było to, że w punkcie krytycznym rynki narodowe zadbały przede wszystkim o siebie – mówił dr Waldemar Ferschke. Zwrócił także uwagę na to, że obecny system przetargów nie gwarantuje jakości. – Wysyp słabej jakości preparatów spowodował, że tzw. rejestracja tymczasowa – bez żadnych badań, dopuszczająca wszystkich – doprowadziła do niedoboru dobrych produktów. Powodem braku higieny rąk są często problemy ze skórą związane z wielokrotnym używaniem płynów dezynfekujących słabej jakości. Stale rosnąca ilość przepisów – coraz bardziej restrykcyjnych – dotyczących wyrobów medycznych i produktów biobójczych będzie w przyszłości powodować monopolizację produkcji i w przypadkach kryzysowych będziemy narażeni na ograniczenia dostaw bądź spowoduje to znaczne podwyższenie cen na rynkach lokalnych. Ta perspektywa jednak została dostrzeżona. Wiele szpitali zrozumiało, że elementem niezbędnym jest dywersyfikacja dostaw. Pojawiła się także spora grupa osób doceniających walory producentów krajowych, a bardzo trudno było się przebić przez marketingowe nakłady dużych koncernów. Udało nam się zaistnieć w świadomości naszych klientów i dano nam szansę. Od wielu lat staramy się tworzyć i promować ideę profilaktyki, bezpieczeństwa i jakości służby zdrowia. Z perspektywy płatnika opłaca się coś zrobić tańszym kosztem, czyli posprzątać dobrze szpital i utrzymywać w nim czystość w rozumieniu mikrobiologicznym. Pandemia pokazała, że stare sprawdzone metody powracają do łask. Higiena rąk, sprzątanie, maski i odległość to niezbędne elementy – podkreślał epidemiolog.
Czego nauczyła nas pandemia?
– Pandemia ułatwiła nam podniesienie kultury informatycznej wśród personelu medycznego, a także osób w podeszłym wieku. Jednak teleporady nie sprawdzają się w każdej specjalności. Teleporada dla poszczególnych dziedzin medycyny powinna być ściśle określona, bo mamy informacje o wielu skargach pacjentów korzystających z tych usług, i okazuje się, że często powodowała brak odpowiedniego leczenia i złe efekty – mówił dr Jerzy Gryglewicz i podkreślał, że złe zmiany związane z pandemią to restrukturyzacja sieci szpitali. – Rok temu wszyscy twierdzili, że mamy zbyt dużo łóżek szpitalnych, zbyt dużo szpitali, a teraz tworzymy mnóstwo tymczasowych placówek – wyjaśniał. Jego zdaniem marnujemy zasoby kadrowe, które funkcjonują w ramach gotowości niż realnego udzielania świadczeń. – Ci lekarze są potrzebni w miejscach, gdzie świadczenia się realizuje, bo inaczej ich potencjał jest marnowany. Warto zobaczyć, w jaki sposób będzie się kształtował przyrost lekarzy w poszczególnych specjalnościach. Najwięcej w ciągu pięciu lat przybędzie specjalistów z radiologii, przy czym świadczenia z zakresu USG wykonuje już wielu lekarzy specjalistów. Część badań obrazowych może być opisywana przez sztuczną inteligencję, więc może dojść do sytuacji, w której będzie duży odsetek bezrobocia wśród radiologów. Kardiologów też już nie brakuje. Ale ubędzie nam ponad 2 tys. lekarzy chorób wewnętrznych. To będzie katastrofa systemu. Jeśli ubędzie nam lekarzy z trzech podstawowych specjalizacji – chirurgii, chorób wewnętrznych oraz ginekologii – dojdzie do przymusowej redukcji szpitali, bo zabraknie kadry – mówił Gryglewicz.
Rozwiązaniem może być restrukturyzacja. – Ona będzie konieczna, bo obecny system wymusi na nas redukcję obszarów działalności, których nie potrafimy utrzymać. Słyszymy cały czas, że ochrona zdrowia jest priorytetem. Czas skończyć z deklaracjami, a przejść do czynów, bo zapowiedzi nie są potwierdzone działaniami. Pandemia pokazała, że wszystko poza ochroną zdrowia można zatrzymać. Dziś jest to okazja do uświadomienia sobie, jak ważny jest to obszar i jak duży ma wpływ na całą gospodarkę – mówił prof. Henryk Skarżyński i podkreślał, że pandemia wyzwoliła prace w obszarze nowych technologii z wykorzystaniem sztuczniej inteligencji. – Telediagnostyka będzie się rozwijać, bez względu na to, kto będzie decydował o nakładach na ochronę zdrowia. Niezwykle ważna w obszarze medycyny jest telerehabilitacja. Pacjenci muszą zrozumieć, że to, co mogą otrzymać w domu, ma wartość pracy najlepszej kliniki rehabilitacji. Ważna jest dla nas możliwość nadzorowania z udziałem nowych technologii telemedycznych. Ale dyskusję związaną z wyzwaniami pandemicznymi należy prowadzić równolegle do dyskusji na temat zapewnienia normalnego funkcjonowania jednostek. Jest jeszcze kwestia związana ze starzejącym się społeczeństwem. Pacjent geriatryczny jest trudniejszym pacjentem i zwykle wymaga niejednego lekarza, a kilku specjalistów. Jeśli chcemy zapewnić usługi na wysokim poziomie dla seniorów, to świadczenia w tym zakresie muszą być wycenione lepiej – mówił Skarżyński.
Na sprawy jakości świadczeń usług zdrowotnych zwracał uwagę także Radosław Skiba. – Jeśli stawiamy na jakość, a ona nie jest doceniana, to czujemy się zagrożeni. Nie ma chętnych ludzi do pracy, a bez nich nie będziemy udzielać świadczeń. To samo będzie w innych ośrodkach. Jeśli ministerstwo nie stworzy mechanizmów zachęcających młodych ludzi do studiowania i specjalizowania się w określonym kierunku, poprzez np. wycenę świadczeń, a z drugiej strony nie postawi na jakość, to będziemy mieli poważny problem. Tak się może stać w niedalekiej przyszłości – tłumaczył.
– Pomimo że mamy mało zasobów, to sądzę, że bardzo je trwonimy. Jeśli lekarz jeździ do pięciu miejsc, to połowę życia spędza w samochodzie, zamiast z pacjentami. Niewykorzystaną rezerwą kadrową są studenci medycyny. Jest ich pewnie około 40 tys., a podobna liczba dotyczy pewnie pielęgniarstwa i położnictwa. Gdyby oni po pierwszym, drugim czy trzecim roku uzyskiwali ograniczone w jakiś sposób prawo do pracy na stanowisku opiekunów medycznych czy asystentów lekarzy, to z punktu widzenia edukacji i zdobywania doświadczenia byłoby to korzystne. Nasi młodzi studenci często pracują w sklepach, kawiarniach. Szkoda ich potencjału, bo lepiej sprawdziliby się w pracy przy pacjencie. Kolejnym sposobem na odzyskanie kadr jest przechodzenie – tam, gdzie to możliwe – na system jednodniowych świadczeń. Możemy też procesy medyczne i otoczkę finansowo-rozliczeniową scyfryzować. To by oszczędziło pracę personelu – mówił Jakub Kraszewski. – Przyszłością jest telemedycyna, ale też telemetria. Nie może to być ograniczone do rozmowy telefonicznej. Te działania uwolnią zasoby lekarskie i pielęgniarskie. Udzielamy około 500 tys. wizyt diagnostycznych rocznie. Można by zaryzykować stwierdzenie, że 20–25 proc. to wizyty recepturowe lub w celu omówienia wyników diagnostyki obrazowej i zakwalifikowania do kolejnego etapu leczenia. Część tych spotkań – zależnie od dziedziny – może się odbyć bez angażowania czasowego lekarza i pacjenta, dla których przemieszczanie się na duże odległości jest często problemem.
Na kwestię niewykorzystania studentów kierunków medycznych zwrócił uwagę także dr Waldemar Ferschke. – Dziwię się, dlaczego nie wykorzystujemy potencjału młodych ludzi w ramach studiów. Dziura pokoleniowa, jeśli chodzi o pielęgniarki, to około 200 tys. osób – tłumaczył. Zwrócił także uwagę na jakość. – Wierzę, że dążenie do niej na każdym poziomie usług medycznych sprawi, że pojawi się miejsce dla higieny i efektywnego wykorzystania czasu poprzez mechanizację, usprawnienie i eliminację czynności najbardziej pracochłonnych. Jeśli będziemy myśleć globalnie poprzez cel, to higiena i czystość znajdą swoje uzasadnione miejsce jako profilaktyka w podniesieniu jakości i bezpieczeństwa w służbie zdrowia – podsumował dyskusję.