Ostatnia decyzja administracji prezydenta USA Joe Bidena wobec Nord Stream II to de facto zgoda na budowę tego rurociągu. Ma ona poważne konsekwencje i jest bardzo znacząca politycznie.
Po pierwsze, Biden obiecywał, że jest inny niż Donald Trump, bo w sprawach, które ich dotyczą, zamierza konsultować się z sojusznikami w Europie. To nie prawda, w bardzo ważnej sprawie jak NS II postępuje bez uprzedzenia sojuszników z flanki wschodniej w Europie.
Po drugie, decyzja ta świadczy o wąskim pojmowaniu znaczenia rurociągu. To nie jest rurociąg komercyjny, jak twierdzi kanclerz Merkel. To rurociąg o znaczeniu militarnym, zapewni on Rosji wielkie środki na zbrojenia w sytuacji, kiedy ceny ropy są ograniczone i Rosja już jest zmuszona redukować nakłady na armie. Dla rosyjskich sił zbrojnych decyzja Bidena to dar z nieba.
Po trzecie, jest to polityka jednostronnych ustępstw przed rozpoczęciem negocjacji, to świadczy o nieznajomości psychiki rosyjskich i niemieckich polityków oraz stosowaniu takich metod negocjacji, o których nikt na świecie nie słyszał.
Po czwarte, przekonanie, że dzięki amerykańskiej zgodzie na NS II Niemcy zaczną prowadzić twardą politykę wobec Chin, to naiwność. To świadczy, że w USA nie rozumieją ekonomicznego znaczenia niemieckiej kooperacji gospodarczej z Chinami. Wystarczy spojrzeć, ile wielkich firm niemieckich jest bardzo uzależnionych od produkcji i zbytu w Chinach, by zrozumieć, ile by Niemcy straciły na ochłodzeniu stosunków z Pekinem.