W przedłużonym czasie głosowania w lokalu pojawiło się tylko kilku wyborców. Jednym z nich był Bartosz Szczęsny, student trzeciego roku biotechnologii SGGW mieszkający na stałe w Janowie Lubelskim. Do stolicy przyjechał wieczorem.
– Dowiedziałem się z telewizji, że głosowanie w pobliskiej komisji przy ul. Lokajskiego jeszcze trwa. Pomyślałem, że jeszcze zdążę oddać głos. Pobiegłem i wrzuciłem karty do urny o 22.35 – powiedział „Rzeczpospolitej“ Szczęsny. – Byłem chyba ostatnim głosującym Polakiem.
Kilka minut po nim kartkę wyborczą wrzucił do urny jeszcze Jacek Cena – najprawdopodobniej ostatni głosujący Polak.W lokalu wyborczym przy ul. Lokajskiego kart do głosowania zabrakło trzy razy, ostatni raz przewodniczący jechał po nie osobiście. – Przychodziły do nas przez cały dzień tłumy – wyjaśniał Tomasz Kot, przewodniczący Komisji Obwodowej nr 619 przy ul. Lokajskiego.
Burmistrz Ursynowa Tomasz Mencina już o godz. 14 sygnalizował Państwowej Komisji Wyborczej, że w kilku lokalach brakuje kart. Dojechały dopiero około 19. Podobnie było na Białołęce.
Kart zabrakło też w komisji w szkole przy ul. Reja na Ochocie. – Przyszło wielu studentów i osób z zaświadczeniami o prawie do głosowania. Musiałam im wydać karty – tłumaczyła przewodnicząca komisji Anna Popkowska. – Jestem wściekły – mówi burmistrz Ochoty Wojciech Komorowski. – Dopiero kwadrans przed godz. 20 ktoś z komisji zawiadomił nas, że brakuje kart. Dowieźliśmy je natychmiast, ale było już kilka minut po czasie, w którym lokal powinien być zamknięty. Podobnie na Pradze–Południe. Tam wiceburmistrz Adam Grzegrzółka osobiście dowoził karty do kilku komisji.