Dodaje, że ma prawo handlować. Jest właścicielem stoiska. A właściciele mogą pracować, kiedy chcą. Także w święta narodowe.
Stadion Dziesięciolecia funkcjonował w niedzielę normalnie. – W minionym tygodniu przez radiowęzeł zarządcy przypominali, że 11 listopada jest zwykłym dniem pracy – mówi pan Cezary handlujący męską odzieżą. – Nawet opłatę pobierali, choć poprzednio w święta było za darmo. Handel na stadionowych błoniach kwitł. Tłok był zwłaszcza rano, bo prawie wszystkie stoiska były czynne, a klienci zjeżdżali nawet spod Warszawy. Jeszcze ok. godz. 13 przy stolikach od strony ul. Zielenieckiej kręcili się kupujący. – Święto świętem, ale wolnych dni nie mam dużo. Więc korzystam, żeby kurtkę dzieciakowi kupić – mówi pani, która przyjechała z Zielonki. Dodaje, że połączy przyjemne z pożytecznym i zabierze swego ośmiolatka do Muzeum Wojska albo na paradę, jak zdąży.
Otwarty był też bazarek przy ul. Górczewskiej. Choć nie wszystkie stoiska były otwarte, klientów nie brakowało. – Święto? Niedziela to też święto, a zawsze są tłumy. Możemy handlować, bo to nasze stoiska – mówił pan od piżam.
Ale nie wszystkie stołeczne bazarki były czynne. Pod Halą Mirowską i przy Grójeckiej kupić można było tylko kwiaty.
– Przecież bazar to trochę jak wielki sklep. To zarządca decyduje o otwarciu. Bazary na Targówku były w święto zamknięte. Sygnałów o nielegalnym handlu nie miałem – twierdzi burmistrz dzielnicy Grzegorz Zawistowski.