– Odmówiliśmy wszczęcia postępowania w tej sprawie wobec braku znamion czynu zabronionego – mówi rzecznik prokuratury Katarzyna Szeska. Ale wszczęte zostało w innej sprawie. Śledczy chcą dociec, dlaczego wyniki badań zniknęły z urzędu. Bo gdy w maju ub. roku urzędnicy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz kontrolowali sprawę, zastali tylko zlecenia sondaży i polecenia zapłaty.

W latach 2004 – 2005 ratusz zapłacił ośrodkom badania opinii społecznej ok. 100 tys. zł za osiem badań. Pytano w nich m.in. o ocenę działań prezydenta, premiera, rządu i parlamentu oraz np. „Na kogo byś głosował, gdyby wybory prezydenckie odbyły się w najbliższy weekend?”. Zdaniem obecnych urzędników było to sondowanie polityczne na potrzeby PiS przed wyborami i mogło dojść do przekroczenia kompetencji. Dlatego w dwóch sprawach złożono zawiadomienie do prokuratury. Decyzję odmawiającą śledztwa w sprawie zlecenia badań wiceszef gabinetu Gronkiewicz-Waltz Jarosław Jóźwiak ocenia jako kuriozalną i zapowiada zażalenie.