Urzędnicy szacują, że spóźnialscy warszawiacy, którzy nie mają jeszcze nowego, plastikowego dowodu osobistego, będą musieli teraz czekać na jego odbiór co najmniej półtora miesiąca, a być może dłużej.
Opóźnienie nie jest wynikiem nadzwyczajnego tłoku w stołecznych urzędach, ale „korka” u producenta, czyli w Centrum Personalizacji Dokumentów, gdzie spływają wnioski z całego kraju.
Komunikat ratusza oznacza, że ci, którzy dopiero teraz złożą wnioski o wymianę dowodów, przez co najmniej dwa tygodnie nie załatwią np. kredytu w banku ani nie odbiorą listu poleconego na poczcie. Od 1 marca zielone książeczki definitywnie wychodzą z użycia.
Do redakcji „Rz” ostatnio zaczęli dzwonić czytelnicy z pytaniami, czy to prawda, że za 100 złotych można przyspieszyć wydanie dowodu.
– Nie ma takiej możliwości – stwierdza stanowczo Claudia Frendler-Bielicka z Biura Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta. – System rejestracji wniosków jest taki, że żaden urzędnik w mieście nie ma możliwości wpłynięcia na tempo wydania dokumentu. Wszystkie zgłoszenia są kierowane na bieżąco drogą elektroniczną do CPD. W Warszawie zostało już stosunkowo niewielu mieszkańców ze starymi dowodami. Na początku roku było to 95 tys. osób, w połowie lutego już tylko 59 tys.