Najsłynniejsza do tej pory akcja promocyjna to "Polski hydraulik". W kampanii przed referendum w sprawie przyjęcia konstytucji europejskiej w 2005 roku we Francji hydraulik z Polski stał się straszakiem przeciwników. Twierdzili oni, że przyjęcie dokumentu spowoduje utratę miejsc pracy przez Francuzów. W efekcie odrzucili konstytucję.
Polska Organizacja Turystyczna, która odpowiada za promowanie kraju, zareagowała błyskawicznie i we francuskich miastach pojawiły się billboardy z polskim hydraulikiem. Zapraszał on na wakacje do Polski. "Zostaję w Polsce. Przyjeżdżajcie wy" – głosił napis na plakacie. Kampania odbiła się szerokim echem. Pisały o niej m.in. "Le Figaro", "Financial Times" oraz agencje AFP i AP.
– To był złoty strzał wynikający ze splotu wydarzeń. Udało nam się wtedy wstrzelić i tanim kosztem zyskać spory rozgłos – uważa Bartosz Gomułka, dyrektor strategii w agencji reklamowej Grey.
– Na pewno wszystkim się ten pomysł podobał, ale obawiam się, że nie miał wpływu na to, ilu turystów przyjechało z Francji – mówi Rafał Betlejewski z agencji Koledzy, Strategia i Kreacja.
Eksperci są zgodni, że pozostałe kampanie reklamowe naszego kraju nie rzucają na kolana. – Widziałem reklamówki w BBC i CNN skierowane do biznesmenów. Były poprawne, ale niezbyt oryginalne – mówi Gomułka.