W nowej transzy katalogów osób rozpracowywanych nadal nie ma Lecha Wałęsy; od dawna są zaś jego główni adwersarze zarzucający mu, że był agentem - m.in. Andrzej i Joanna Gwiazdowie oraz Anna Walentynowicz.
W sierpniu prezes IPN Janusz Kurtyka komentując brak Wałęsy w katalogu rozpracowywanych mówił, że IPN działa zgodnie z prawem. Przypomniał, że IPN ma obowiązek przygotowania katalogów osób, wobec których zachowały się dokumenty, że organy bezpieczeństwa zbierały o nich informacje, a wobec tych osób nie stwierdzono istnienia dokumentów świadczących, że byli pracownikami, funkcjonariuszami lub współpracowali z organami bezpieczeństwa PRL. Dodawał, że przed umieszczeniem w katalogu należy uzyskać zgodę osoby, której dane dotyczą.
IPN podawał, że na razie w katalogu represjonowanych umieszcza się dane osób, których historia nie budzi kontrowersji.
Wałęsa odnosząc się do działań IPN mówił: "To ich sprawa, oni są śmieszni". Donald Tusk oceniał, że nieumieszczenie Wałęsy w katalogu "musi świadczyć o złej woli, bo przecież nie o braku wiedzy; trzeba mieć w sobie coś bardzo małego, żeby tak postępować".
Według nowej ustawy lustracyjnej, która 15 marca 2007 r. weszła w życie, IPN miał w ciągu pół roku zacząć publikować katalogi osób pełniących funkcje publiczne; osób rozpracowywanych przez tajne służby PRL; funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa oraz osób zajmujących wysokie stanowiska w PRL. Spis osób, które miały współpracować z tajnymi służbami PRL, zakwestionował w maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny.