Żołnierze z Nangar Khel mogą wrócić do służby

Wojsko jest gotowe poprzeć wniosek obrońców, by oskarżeni mogli znów służyć.

Aktualizacja: 15.10.2008 04:00 Publikacja: 14.10.2008 14:52

Damian Ligocki, jeden z żołnierzy z Nangar Khel

Damian Ligocki, jeden z żołnierzy z Nangar Khel

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Sześciu komandosów jest oskarżonych o zbrodnię wojenną (w sierpniu 2007 roku mieli z premedytacją ostrzelać zabudowania w pobliżu afgańskiej wioski Nangar Khel, zabijając cywilów). Siódmy o atak na niebroniony obiekt cywilny.

W maju sąd zwolnił komandosów z aresztu. Zdecydował jednak, że zostaną zawieszeni w obowiązkach. Zdaniem obrońców taki środek jest zbyt dolegliwy. – Żołnierze otrzymują połowę pensji, a przecież mają na utrzymaniu rodziny – podkreśla Andrzej Reichelt, adwokat dwóch oskarżonych.

Dlatego obrońcy zamierzają walczyć o przywrócenie żołnierzy do służby. O pomoc poprosili armię.

Jak podaliśmy w internetowym wydaniu ,,Rz”, do jednego z adwokatów wpłynęło właśnie pismo od dowódcy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej w Krakowie. To jednostka, której podlega bielski batalion. A tam właśnie do czasu aresztowania służyli oskarżeni.

Z dokumentu wynika, że armia ma możliwość takiego rozlokowania żołnierzy, by nie mieli kontaktu ze świadkami, a jednocześnie byli pod nadzorem. – Na pewno nie trafią do Bielska-Białej. Nie wyjadą też na misję za granicę – wyjaśnia kapitan Marcin Gil, rzecznik krakowskiej brygady. Decyzja była konsultowana z Dowództwem Wojsk Lądowych. – Wierzymy w niewinność kolegów. Chcemy im pomóc ze względów czysto ludzkich. Przecież wyjaśnianie sprawy Nangar Khel może potrwać i dwa lata – podkreśla kapitan Gil.

Adwokaci żołnierzy nie kryją satysfakcji. – Jeśli udałoby się przywrócić ich do służby, zyskaliby środki do życia – przekonuje mecenas Reichelt. Zwraca też uwagę na inną kwestię. – Oskarżeni są komandosami. Ich wyszkolenie sporo kosztowało. Powinni regularnie ćwiczyć. Na ich bezczynności tak naprawdę tracą podatnicy.

Deklaracja wojska nie przesądza jednak sprawy. O ewentualnym cofnięciu zawieszenia zdecyduje bowiem sąd bądź prokuratura. I to po uprawomocnieniu się decyzji o cofnięciu aktu oskarżenia do prokuratury. – Dopiero wtedy złożymy wnioski o przywrócenie naszych klientów do służby – dodaje Reichelt.

W ubiegły czwartek sąd zdecydował, że proces na razie się nie rozpocznie, ponieważ akt oskarżenia ma liczne uchybienia. Prokuratura musi m.in. przesłuchać kolejnych świadków i przeprowadzić wizję lokalną w Afganistanie.

Tymczasem prokuratura nie składa broni. Dziś do sądu powinno trafić jej zażalenie na decyzję o zwrocie aktu oskarżenia. – Dokument jest prawie gotowy. Prokurator nanosi ostatnie poprawki. W środę przedstawimy dziennikarzom nasze argumenty – zapowiada pułkownik Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [link=mailto:l.zalesinski@rp.pl]l.zalesinski@rp.pl[/link]

Sześciu komandosów jest oskarżonych o zbrodnię wojenną (w sierpniu 2007 roku mieli z premedytacją ostrzelać zabudowania w pobliżu afgańskiej wioski Nangar Khel, zabijając cywilów). Siódmy o atak na niebroniony obiekt cywilny.

W maju sąd zwolnił komandosów z aresztu. Zdecydował jednak, że zostaną zawieszeni w obowiązkach. Zdaniem obrońców taki środek jest zbyt dolegliwy. – Żołnierze otrzymują połowę pensji, a przecież mają na utrzymaniu rodziny – podkreśla Andrzej Reichelt, adwokat dwóch oskarżonych.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!