Przemiana dzięki papieżowi i religii

Nasze społeczeństwo przeszło już zapaść i rozpad. Staje się bliższe standardom, które wyznacza chrześcijaństwo. Jan Paweł II był dobrym towarzyszem podróży zapoczątkowanej rozpadem komunistycznych reguł życia – mówi socjolog z UW

Publikacja: 02.04.2009 02:54

Przygotowania do czwartej rocznicy śmierci Jana Pawła II - ul. Franciszkańska, Kraków

Przygotowania do czwartej rocznicy śmierci Jana Pawła II - ul. Franciszkańska, Kraków

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

[b]Rz: Co zostało z pokolenia Jana Pawła II? [/b]

[b]prof. Krzysztof Koseła:[/b] To pokolenie ma „nieprawe” pochodzenie. Ono wyszło od duszpasterzy i publicystów, a nie socjologów, którzy są dużo bardziej ostrożni w używaniu tego pojęcia. Socjolog, myśląc o pokoleniu, rozważa cztery, pięć roczników, które mają tak silne wspólne doświadczenie historyczne, że starzejąc się, jeszcze się do niego odnoszą. Takie doświadczenie z punktu widzenia socjologicznego jest dłuższe niż kilka kwietniowych dni 2005 roku, a jego wpływ na pokolenie rozważa się nie po czterech latach, ale 14 albo 40.

[b]„Nieprawym” dla socjologa jest pewnie i to, że więcej niż 50 proc. Polaków uważa się za pokolenie JPII?[/b]

To jest ich subiektywne odczucie. Ale skoro ponad połowa Polaków zapisała się do pokolenia JPII, to socjolog nie może tego zjawiska pominąć. Powinniśmy chyba jednak – za dr. Tomaszem Żukowskim – mówić nie o pokoleniu, ale o społeczeństwie dotkniętym przez pontyfikat Jana Pawła II.

[b]Jak się ono ma po czterech latach od śmierci papieża? [/b]

Wróciłem właśnie z konferencji socjologów w Oksfordzie. Obok brytyjskich byli wykładowcy uniwersytetów z Węgier, Rosji, Litwy, Estonii, Ukrainy. Te społeczeństwa przeżywają teraz to, co my przeżywaliśmy w latach 80. i w pierwszej połowie lat 90., kiedy nie było nadziei, scenariusza na to, jak poprawić świat. Oni tkwią w kryzysie, gdy my przeszliśmy już na jasną stronę życia.

[b]Jasna strona życia – brzmi ładnie, a co ma pan na myśli?[/b]

Myślę o społeczeństwie, które przeszło już zapaść i rozpad. Nie jesteśmy już społeczeństwem zdezintegrowanym, gdzie wszyscy walczą ze wszystkimi. Nie jesteśmy też społeczeństwem podzielonym między korporacje, które decydują o tym, komu udostępnią zasoby kraju. Nie jesteśmy również społeczeństwem familiarnym, pozamykanym w związkach pokrewieństwa społecznie niemoralnych. Nie chcemy też jako społeczeństwo uciekać z własnego kraju, jak np. z Mołdawii, której olbrzymia część dochodu narodowego pochodzi z pieniędzy przysyłanych przez emigrantów.

[b]Ale większość Polaków, którzy wyjechali na Zachód do pracy, zrobiła to z przymusu ekonomicznego. Wracają też przymuszeni kryzysem światowym, a nie lepszymi perspektywami w kraju. [/b]

Wiadomo, że w Polsce jest wiele zjawisk niedobrych, a emigracja zarobkowa jest czynnikiem społeczeństwo niszczącym. Z najnowszego raportu CBOS o młodzieży wynika, że gdy ojciec lub matka pracują na Zachodzie, to natychmiast w świecie dziecka pojawia się więcej alkoholu i papierosów. Ale jednocześnie badania pokazują, że ogólnie spada liczba młodych, którzy sięgają po papierosy i używki. Nie ma u nas też tak silnych jak na Wschodzie subkultur młodzieżowych negujących świat, których boją się politycy. Jako społeczeństwo nie przezwyciężyliśmy jeszcze w pełni kryzysu, w który wpędził nas komunizm. Ale gdy porównamy się ze Wschodem – Mołdawią, Rosją, Ukrainą, krajami nadbałtyckimi, to jesteśmy już po jasnej stronie życia.

[b]Więcej w nas dobra i nadziei?[/b]

Tak. Młodzi Ukraińcy, Mołdawianie, ale i mieszkający w krajach nadbałtyckich mówią: jesteśmy chorzy, jesteśmy nieszczęśliwi. Polacy pytani o ocenę, jak się im żyje, odpowiadają jak Słoweńcy, którzy są bogatym społeczeństwem. Ciągle jeszcze Polacy są mizantropami. To jest duża przeszkoda dla dobrego funkcjonowania społeczeństwa, ale ono się odbudowuje. Rośnie akceptacja dla demokracji, rośnie zaufanie społeczne, czyli ten „smar”, bez którego społeczeństwo nie może istnieć. Nasze społeczeństwo staje się bliższe standardom, które wyznacza chrześcijaństwo. Więcej u nas zaufania do bliźnich, troski o bliźnich, miłości do nich. Jesteśmy społeczeństwem, które zdrowieje.

[b]Pomógł w tym pontyfikat Jana Pawła II?[/b]

Stawiam tezę, że pomocnikami w procesie zdrowienia polskiego społeczeństwa są religia i papież. Badania pokazują, że w procesie zdrowienia „zdrowsza” część społeczeństwa jest ta, która jest bardziej religijna. Natomiast Jan Paweł II był dobrym towarzyszem tej podróży, jaką zapoczątkował rozpad komunistycznych reguł życia pod koniec lat 70.

[b]„Zdrowienie” nie obejmuje chyba rodzin, skoro niemal 30 proc. małżeństw się rozpada i mamy bardzo niski przyrost naturalny.[/b]

W Polsce, w rodzinach niepełnych dorasta 10 proc. ludzi, a w Rumunii – 30 proc. Dlatego Michał Boni kilka lat temu napisał, że zasobem Polski jest to, że młodzi wychowują się w pełnych rodzinach. Teraz nie ma w Europie „pogody” na posiadanie dzieci, zakładanie rodzin, formalizowanie związków. Niemniej na tle Europy polskie rodziny jakby się przechowały.

[b]Ale wskaźniki religijności spadają. [/b]

Gdy oglądam sondaże ośrodków, które badania religijności robią przypadkowo, to ich wyniki szokują. Ale gdy sięgam do badań CBOS, który od lat systematycznie bada praktyki religijne, z troską, by próba badawcza była adresowa, a pytania porównywalne, to się okazuje, że obraz nie jest ciemniejszy. Młodzież kościołów nie opuszcza. Pokazują to także poważne badania międzynarodowe, z których wynika, że polskie społeczeństwo jest religijne. Badania młodzieży z 2008 r. przeczą także tezie, że uczniowie odrzucają lekcje religii.

[b]Z badań Instytutu SMG KRC wynika, że religia jest wartością tylko dla 3 proc. Polaków między 25. a 34. rokiem życia.[/b]

Wszystko zależy od tego, jak się zada pytanie. Badania European Values Survey i inne pokazują, że dla młodych ludzi najważniejsi są przyjaciele, wykształcenie, rodzina. Religia – z 46 proc., a nie 3 proc. wskazań – jest w trzeciej lidze, a w szóstej polityka. Gdy porównamy te wyniki z innymi krajami, to się okazuje, że Polska jest wyspą religijną w niereligijnej Europie.

[b]Rz: Co zostało z pokolenia Jana Pawła II? [/b]

[b]prof. Krzysztof Koseła:[/b] To pokolenie ma „nieprawe” pochodzenie. Ono wyszło od duszpasterzy i publicystów, a nie socjologów, którzy są dużo bardziej ostrożni w używaniu tego pojęcia. Socjolog, myśląc o pokoleniu, rozważa cztery, pięć roczników, które mają tak silne wspólne doświadczenie historyczne, że starzejąc się, jeszcze się do niego odnoszą. Takie doświadczenie z punktu widzenia socjologicznego jest dłuższe niż kilka kwietniowych dni 2005 roku, a jego wpływ na pokolenie rozważa się nie po czterech latach, ale 14 albo 40.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!