To już zaczyna być nudne! Co rok rodzą się u nas jaguary. Jak tak dalej pójdzie, to Europę zdominują czarne koty od nas. Bo w Warszawie rozmnażają się wyjątkowo dobrze – żartował dr Andrzej Kruszewicz, szef zoo. Przed południem na zaplecze wybiegu dla tych dzikich kotów wpuszczono media.
Dlaczego w Warszawie jaguary się tak dobrze rozmnażają, a w innych europejskich ogrodach niekoniecznie? – Jak to dobrze? Przecież rodzą się same czarne. A wiadomo, że kobiety wolą jaguary cętkowane – dalej żartował Kruszewicz.
Tymczasem według Mai Krakowiak, szefowej drapieżników w zoo, czarne jaguary to rzadkość. Mające dopiero siedem dni kocięta przejęły czarny gen po matce Beacie. Bo Kali jest właśnie cały w cętki. – Rzadko się rodzą czarne jaguary – tłumaczy. Dodaje, że dla niej to właśnie czarne umaszczenie jest bardziej atrakcyjne.
Trzy kociaki nie odstępowały Beaty na krok. Na zapleczu mają do dyspozycji trzy połączone boksy (Kali ma dwa). Sam wybieg ma ponad 300 metrów. – To więcej niż przewidują europejskie normy – zapewnia Krakowiak. Zwierzaki były spokojne, najedzone, co świadczy o ich prawidłowym rozwoju. Młode są wylizane przez matkę. – Dzięki temu w ich boksie jest czysto. W naturze koty pochłaniają wszystko, co zrobią maluchy, by nie zostawiać silnego zapachu odchodów. Inne drapieżniki mogłyby po nim trafić do gniazda – mówi Krakowiak.
Sam Kali nie jest z rodziną – mógłby pożreć kociaki. Cały czas będzie na oddzielnym wybiegu. To wystarczy, by ostudzić jego zapędy. Bo przed randką z Beatą trzeba było jego temperament studzić farmakologicznie. – Kilka dni przez spotkaniem daliśmy mu środek uspokajający, jaki zwierzęta kopytne otrzymują przed podróżą. Chodziło o to, by Kali nie pokąsał Beaty. Środek działa przez dwa tygodnie. Kali jest dzięki niemu spokojniejszy, ale jak widać, na witalności nie stracił – mówi Krakowiak.