– Naturalnym kandydatem jest Donald Tusk jako premier i lider. Ale to nie jest przesądzone. Myślę, że jeszcze parę nazwisk wchodzi w grę – powiedział poseł PO Jarosław Gowin pytany o kandydata Platformy w wyborach prezydenckich. Jego słowa, które padły w "Kontrwywiadzie" Radia RMF, są kolejną wypowiedzią wskazującą na wahania samego premiera w tej kwestii.
Do tej pory jedynym politykiem PO, który otwarcie zachęcał Tuska do rezygnacji ze startu, był Janusz Palikot. Jego wywiad udzielony tuż przed Bożym Narodzeniem, w którym powiedział, że "Tusk bardzo mocno się waha, czy wystartować", wywołał reakcję premiera, który zapewniał dziennikarzy, że Palikot wcale mu nie doradza w tej sprawie. Ale tym razem wypowiedział się polityk bardziej ważący słowa.
– Nie powiedziałem nic kontrowersyjnego. Sprawa jest wciąż otwarta, bo przecież premier nie podjął żadnej decyzji – broni się Gowin. Jak twierdzi, PO może wystawić innego niż Tusk kandydata. – Sondaże pokazują, że Jerzy Buzek i Radosław Sikorski byliby pewniakami w wyborach, a Bronisław Komorowski i Hanna Gronkiewicz-Waltz mają bardzo duże szanse – mówi Gowin.
Rozważania na temat startu lub rezygnacji Tuska wywołują w Platformie sporo zamieszania. Sam premier jeszcze je zwiększył wypowiedzią sprzed kilku dni. Na ostatniej konferencji prasowej oznajmił, że decyzję o ewentualnym udziale w wyborach ogłosi jeszcze zimą. Posłowie PO zinterpretowali to jako możliwą zapowiedź rezygnacji.
– Formalnie decyzję o wystawieniu kandydata musi podjąć kongres partii (w maju tego roku – red.). Pozory demokracji muszą być przestrzegane, więc skoro on mówi, że ogłosi coś teraz, to może to znaczyć, że jednak nie wystartuje – komentuje te słowa jeden z wiceprzewodniczących Klubu PO. – Niekoniecznie – ripostuje osoba z otoczenia premiera. – Jeśli powie tak, to kongres mu nie odmówi. Są przymiarki, by ogłosił ostateczną decyzję w marcu.