Reklama

Kampania bez kampanii?

Politycy wszystkich partii zapewniają: nie będzie plakatów ani spotów

Aktualizacja: 24.04.2010 03:57 Publikacja: 23.04.2010 22:58

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

– Ta kampania musi się odbyć, ale sytuacja jest szczególna – mówi Andrzej Halicki, rzecznik Klubu PO. – Trwają jeszcze uroczystości pogrzebowe – dodaje poseł Maks Kraczkowski (PiS). A Ewa Kierzkowska z PSL zapewnia: – Wszelkie decyzje dotyczące kampanii będziemy podejmować dopiero w przyszłym tygodniu.

Wiadomo, że kampania prezydencka ruszy na dobre od poniedziałku – wtedy mija termin na rejestrację komitetów wyborczych. W piątek ludowcy jako pierwsi złożyli w PKW dokumenty potrzebne do rejestracji komitetu Waldemara Pawlaka.

W nieoficjalnych rozmowach politycy wszystkich ugrupowań zapewniają, że tegoroczna kampania będzie stonowana i pozbawiona jakichkolwiek krzykliwych akcentów. Nie zobaczymy więc konwencji w amerykańskim stylu, reklamówek w najlepszym czasie telewizyjnym czy ulic obwieszonych plakatami.

– Nie mamy zarezerwowanych miejsc na billboardy i nie będziemy o nie zabiegać – twierdzi Halicki.

Podobne zapewnienia padają z ust działaczy PiS, SLD i PSL. Wszystkie partie jak jeden mąż utrzymują, że postawią na bezpośredni kontakt z wyborcami. Głównie – merytoryczne rozmowy i spotkania programowe.

Reklama
Reklama

Przy czym w wypadku Jarosława Kaczyńskiego, jeśli będzie kandydatem PiS na prezydenta, mają do niego przekonywać inni politycy tej partii, np. Zbigniew Ziobro czy kojarzona z ugrupowaniem Zyta Gilowska.

– Jarosławowi Kaczyńskiemu trudno będzie jeździć po kraju. Ma chorą matkę – tłumaczy polityk PiS.

Platforma swoją strategię wyborczą uzależnia od pierwszych kroków PiS. – Jeśli wystartuje Jarosław Kaczyński, zobaczymy, jak się zachowa – mówi jeden z polityków PO. Wiadomo już, że Bronisław Komorowski będzie jeździł w teren, choć bez oprawy charakterystycznej dla politycznych wieców.

Specjaliści od marketingu politycznego nie wierzą, że kampania będzie tak ascetyczna, jak zapowiadają partie.

– Dla nas nie ma takiego pojęcia jak "kampania merytoryczna". Istnieją tylko kampanie skuteczne. Nie wierzę, by ta była stonowana. Dla ludzi liczy się kontrast. Ten, kto uśpi wyborców, przegra – twierdzi dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Dziwią mnie zapewnienia, że nie będzie billboardów ani spotów. Można je przygotować tak, by nie kłóciły się z nastrojem powagi – uważa też Joanna Gepfert, specjalistka od kreowania wizerunku. Podkreśla, że właśnie te formy reklamy najlepiej sprawdzają się w krótkich kampaniach. A taka przecież nas czeka. – Nie wyobrażam sobie, by sztaby zrezygnowały z plakatów – dodaje Gepfert.

Reklama
Reklama

Może właśnie dlatego, wbrew oficjalnym zapewnieniom, partie planują jednak reklamy dla swoich kandydatów.

– Wszystkie największe ugrupowania kontaktowały się z nami po zakończeniu żałoby narodowej, 19 kwietnia – zdradza Małgorzata Augustyniak, wiceprezes zarządu ds. sprzedaży jednej z firm billboardowych. Dodaje, że niektóre partie zamierzają ruszyć ze swoją kampanią już w połowie maja, inne dopiero z początkiem czerwca.

Ile partie wydadzą na kampanię? Ministerstwo Finansów przygotowało już projekt rozporządzenia, w którym zwiększa limit wydatków do 15,5 mln zł.

– Jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy – twierdzi Halicki. – Ale przewidziany limit nie przystaje do tej kampanii. Mam wrażenie, że nikt nie będzie potrzebował aż takiej sumy.

O planach finansowych nie chcą też rozmawiać politycy SLD i PSL. Jednak ze sprawozdań finansowych partii za zeszły rok wynika, że ich fundusze wyborcze na razie świecą pustkami. Najwięcej środków na wybory (nieco ponad milion złotych) zgromadziło PiS. PO – 777 tys. zł, PSL – 477, a SLD zaledwie 13,5 tys. zł. Sytuację komplikuje przyspieszenie wyborów. A to dlatego, że gdyby odbywały się one w terminie – tj. jesienią – partie miałyby na kontach dwie raty tegorocznej subwencji. Tymczasem do czerwca otrzymają tylko ratę za pierwszy kwartał, co w przypadku PO i PiS daje po 10 mln zł mniej.

[ramka]Ile kosztowała poprzednia batalia

Reklama
Reklama

Ostatnia prezydencka kampania wyborcza z 2005 roku była rekordowa pod względem wydatków.

Dwóch najważniejszych kandydatów: Lech Kaczyński oraz Donald Tusk na samą reklamę, a więc głównie billboardy oraz telewizyjne spoty, wydało prawie 22 mln zł. Rekordzistą w 2005 r. był Donald Tusk. Lider PO na całą swoją kampanię prezydencką wydał w sumie 14,2 mln zł. Jego reklamówki kosztowały zaś 13 mln zł. Kampania Lecha Kaczyńskiego była nieco tańsza – w sumie kosztowała 13,4 mln zł. Na reklamę swego kandydata PiS wydał w 2005 r. 8,8 mln zł. Włodzimierz Cimoszewicz, który jako kandydat SLD wycofał się przed wyborami, przez kilka tygodni wydał 4,4 mln zł. Kampania kandydata PSL Jarosława Kalinowskiego kosztowała zaś 757 tys. zł. [/ramka]

– Ta kampania musi się odbyć, ale sytuacja jest szczególna – mówi Andrzej Halicki, rzecznik Klubu PO. – Trwają jeszcze uroczystości pogrzebowe – dodaje poseł Maks Kraczkowski (PiS). A Ewa Kierzkowska z PSL zapewnia: – Wszelkie decyzje dotyczące kampanii będziemy podejmować dopiero w przyszłym tygodniu.

Wiadomo, że kampania prezydencka ruszy na dobre od poniedziałku – wtedy mija termin na rejestrację komitetów wyborczych. W piątek ludowcy jako pierwsi złożyli w PKW dokumenty potrzebne do rejestracji komitetu Waldemara Pawlaka.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Reklama
Reklama