[link=http://www.rp.pl/artykul/459542,465651_ABW_zbierala_DNA.html" "target=_blank]"Rz" już wcześniej informowała[/link], że komputer Szczygły zniknął po śmierci właściciela.

Jak informuje RMF FM na dysku nie było tajnych informacji. Z punktu widzenia Biura Bezpieczeństwa Narodowego były to jednak dokumenty ważne, m.in. przygotowywane nowe raporty o Marynarce Wojennej, o zwrocie Ukrainy w stronę Moskwy oraz analiza rozgrywania sprawy katyńskiej w mediach i w polityce.

Tragicznie zmarły szef BBN nie miał laptopa przy sobie w czasie feralnego lotu. W piątek, dzień przed katastrofą, był w odwiedzinach u swojej rodziny na Mazurach, ale tam komputera nie brał. Powinien on się znajdować w jego mieszkaniu na warszawskim Ursynowie. Tam jednak go nie ma.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która z mieszkań ofiar pobierała materiały do analiz DNA przekonuje, że dzień po katastrofie funkcjonariusze pojawili się w domu siostry ministra Szczygły koło Olsztyna. Próbki do badań pobrali też przed wylotem bliskich na identyfikację ciała do Moskwy. Zapewnia też, że do mieszkania w Warszawie agenci nie wchodzili.

O zaginięciu laptopa jako pierwsza napisała profesor Jadwiga Staniszkis zastrzegając, że są to informacje "z drugiej ręki". W tym samym felietonie dla Wirtualnej Polski socjolog pisała o włamaniach do domów Zbigniewa Wassermanna (PiS) i przeszukaniu domu byłego szefa IPN Janusza Kurtyki. "Rz" informowała, że rodzina Wassermanna zastanawia się czy nie zostało przeszukane warszawskie mieszkanie polityka.