O formę reprezentantów martwią się nie tylko kibice, trenerzy i działacze, ale także rywale, z którymi zmierzą się na południowoafrykańskich boiskach. W najbliższy weekend jedni odetchną z ulgą, a drudzy zaczną się martwić jeszcze bardziej.
Jedną z najuważniej oglądanych reprezentacji będzie Hiszpania. Faworyt wszystkich mundiali, który na ogół przynosił zawód swoim fanom, wreszcie może czuć się mocny. Dwa lata temu na mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii piłkarze Luisa Aragonesa zdobyli złote medale. Od tego czasu zmienił się wprawdzie trener, ale za kadencji Vicente del Bosque reprezentacja gra jeszcze lepiej.
Były szkoleniowiec Realu Madryt dobrze zapamiętał lekcję, jaką była praca ze słynnymi galacticos. Hiszpańskie gwiazdy czują się ważne, a trener stoi w cieniu i ta metoda się sprawdza. Dopieszczone ego piłkarza potrafi się odpłacić i czasem myśli o zespole. – W naszej drużynie są zawodnicy, którzy są indywidualistami, ale jednocześnie integralną częścią zespołu – stwierdził szkoleniowiec.
Optymistą jest jeden z największych gwiazdorów David Villa, który niedawno zamienił Valencię na Barcelonę. – Wiemy, że możemy zdobyć tytuł, ale ta presja nie może nas przytłoczyć. Nie jest łatwo występować w roli faworyta – powiedział.
Odniósł się także do niedawnej plagi kontuzji w drużynie (urazy leczyli m. in. Cesc Fabregas, Xavi i Fernando Torres). – W RPA wszyscy będziemy w wyśmienitej formie.