Maszyna do radości

Hiszpanie to jedyny prawdziwy faworyt mistrzostw

Aktualizacja: 16.06.2010 01:51 Publikacja: 16.06.2010 01:23

Vicente del Bosque – pod wodzą tego jowialnego wąsacza Hiszpania ma podbić świat

Vicente del Bosque – pod wodzą tego jowialnego wąsacza Hiszpania ma podbić świat

Foto: Reuters

Jesteśmy w pułapce – mówi Vicente del Bosque, a trenerzy innych reprezentacji uśmiechają się przez zaciśnięte zęby. Każdy chciałby takiego niebezpieczeństwa spróbować.

Mieć jednocześnie najłatwiejszą i najtrudniejszą robotę w tym fachu. Przyjechać na mundial z najzdolniejszą grupą piłkarzy, jakiej się doczekała Hiszpania, mieć za sobą taką serię zwycięstw, aż po niedawne 6:0 z Polską, tyle młodych gwiazd do wyboru, tak bogatą federację, uwielbienie kibiców. A jednocześnie wiedzieć, że wszyscy oczekują tytułu. Porażka w finale zostawi niedosyt. Półfinał będzie uznany za klęskę, choć Hiszpania w dwunastu startach w mundialu tylko raz się do niego przebiła. Czwarte miejsce z 1950 roku pozostaje jej największym sukcesem w MŚ.

Ale to była inna Hiszpania, ta która grała jak nigdy, a przegrywała jak zawsze. Od dwóch lat to nieaktualne. Mistrzostwo Europy dało hiszpańskim piłkarzom coś, czego im najbardziej brakowało: pewność siebie.

[srodtytul]Taniec w samolocie[/srodtytul]

Od finału Euro w Wiedniu z Niemcami i od wcześniejszej ćwierćfinałowej wygranej z Włochami w rzutach karnych historia hiszpańskiej reprezentacji zaczęła się pisać na nowo. Przez lat była ona dzieckiem niczyim. Przytłoczona wielkością hiszpańskich klubów, niewpuszczana do prowincji, które chcą większej autonomii. Najczęściej grająca w małych miastach, a nie w Madrycie. O Barcelonie czy Bilbao nie wspominając.

Mistrzostwo z 2008 roku a zwłaszcza polot, z jakim drużyna po nie sięgnęła, stopiło wiele lodów. Tytuł z roku 1964, zdobyty u siebie, za czasów Franco, takiej jednoczącej siły nie miał. Latem 2008 karnawał trwał długo, sceny szampańskiej zabawy piłkarzy na pokładzie samolotu z Wiednia i na placu w Madrycie Hiszpanie znają na pamięć. Macarenę tańczoną ze stewardesami, podrygującego trenera Luisa Aragonesa i rozebranego do pasa wodzireja: rezerwowego bramkarza Pepe Reinę. Jego okrzykami ze sceny w Madrycie: „Camarero! Que?”, znajomi pozdrawiali się przez następne tygodnie na ulicach.

Taką drużynę przejął po ME od Aragonesa Vicente del Bosque, a razem z nią oczekiwania, że Hiszpania już zawsze będzie maszyną do dawania radości, zespołem, za który kciuki trzymają też kibice w innych krajach, bo przecież mistrzowie Europy 2008, w przeciwieństwie do włoskich mistrzów świata 2006, nie mieli wrogów.

[srodtytul]Czerwony dywan[/srodtytul]

Przez ostatnie dwa lata del Bosque pilnował, żeby ta maszyna nie straciła szybkości ani płynności. Nie próbował udowadniać, że ma jakąś nową cudowną receptę, nie zawracał kijem Ebro. Mimo wspólnych lat spędzonych w Realu nie przywrócił do kadry Raula, którego Aragones nie powoływał.

Dobry futbol i jeszcze lepsza atmosfera – najważniejsze zasady kadry się nie zmieniły, choć obecny i były selekcjoner różnią się od siebie bardzo. Aragones miał swoje dziwactwa, bywał grubiański dla mediów. Del Bosque to jowialny wąsacz, konsekwentny i wiedzący, czego chce, ale ujmująco uprzejmy.

W reprezentacji od początku miał rozwinięty czerwony dywan. Kibice i dziennikarze go uwielbiają (Aragonesa nie znosili), drużyna wciąż była tak efektowna i zwycięska jak podczas Euro. W eliminacjach wygrała wszystkie mecze. Przez dwa lata przegrała tylko raz, z USA w Pucharze Konfederacji. Pokonała w meczach towarzyskich Argentynę, Anglię, Francję.

Wychowała sobie nowe gwiazdy, a nie straciła starych. Xavi z Iniestą (nie wiadomo, czy zagra ze Szwajcarią, nie jest jeszcze w pełni zdrowy) pozostali sobą. David Villa i David Silva również. Carles Puyol zaprzecza prawom biologii, Sergio Ramos spoważniał, coraz lepiej się ustawia. Cesc Fabregas, podczas Euro tylko rezerwowy, już rozgrywa nie gorzej niż Xavi, a jest skuteczniejszym strzelcem.

Każda linia, od obrony do ataku, jest mocniejsza niż dwa lata temu. W obronie pojawił się Pique, nie dość, że świetny piłkarz, to jeszcze naturalny lider i kawalarz rozładowujący atmosferę. W pomocy Sergio Busquets, w którym del Bosque był zakochany jeszcze w czasach, gdy obserwował reprezentacje młodzieżowe. Pedro z Barcelony, Mata z Valencii, Jesus Navas z Sevilli dali nowe możliwości w ataku i pomocy.

Del Bosque doczekał się nawet poważnej konkurencji dla Ikera Casillasa, w ostatnim sezonie niezbyt przekonującego w Realu. Miejsce w bramce kadry Casillas wciąż ma zapewnione, ale Victor Valdes z Barcelony nie będzie takim rezerwowym jak Reina, godzącym się bez końca na miejsce w cieniu.

[srodtytul]Cisza Potchefstroom[/srodtytul]

Hiszpańscy komentatorzy są przekonani, że to najlepsza drużyna w historii. Emilio Butragueno mówi, że takiego pokolenia może już nie będzie nigdy. To pokolenie sportowych akademii i Hiszpanii w Unii Europejskiej, które przestało bać się świata, nauczyło się angielskiego, radzi sobie w zagranicznych klubach.

Del Bosque wie, że ich pewność siebie jest bezcenna, a jednocześnie się jej boi. Nie lubi słuchać, że Hiszpania jest faworytem. Przywiózł drużynę na mundial najpóźniej, jak się dało. Wybrał kwaterę w Potchefstroom, w ośrodku, który zwykle zajmują lekkoatleci zjeżdżający się tu z całego świata na treningi. Potchefstroom niby nie jest daleko od Johannesburga, ale też i nie w zasięgu ręki, więc o Hiszpanach było ciszej niż o Argentyńczykach, Brazylijczykach czy Holendrach. Głośno ma być dopiero od dziś.

Jesteśmy w pułapce – mówi Vicente del Bosque, a trenerzy innych reprezentacji uśmiechają się przez zaciśnięte zęby. Każdy chciałby takiego niebezpieczeństwa spróbować.

Mieć jednocześnie najłatwiejszą i najtrudniejszą robotę w tym fachu. Przyjechać na mundial z najzdolniejszą grupą piłkarzy, jakiej się doczekała Hiszpania, mieć za sobą taką serię zwycięstw, aż po niedawne 6:0 z Polską, tyle młodych gwiazd do wyboru, tak bogatą federację, uwielbienie kibiców. A jednocześnie wiedzieć, że wszyscy oczekują tytułu. Porażka w finale zostawi niedosyt. Półfinał będzie uznany za klęskę, choć Hiszpania w dwunastu startach w mundialu tylko raz się do niego przebiła. Czwarte miejsce z 1950 roku pozostaje jej największym sukcesem w MŚ.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!