Jadą błękitne traktory

To mecz drużyn, które w porę zeszły z chmur. Urugwaj gra dziś w ćwierćfinale z umięśnioną Ghaną

Aktualizacja: 03.07.2010 02:59 Publikacja: 02.07.2010 01:27

Jadą błękitne traktory

Foto: ROL

[i]Korespondencja z Johannesburga[/i]

Nazywają to spotkanie ćwierćfinałem autsajderów, a oni nie mają nic przeciwko temu. – Złudzenia nic nie dają – mówi przywódca urugwajskiej kadry Diego Forlan. Jego drużyna zaszła tak daleko, bo zrozumiała, że musi się mądrze wymyślić. Inaczej nie ma szans z wielkimi.

Jak mówi hasło wiszące w domu trenera Urugwaju: „Nabieraj twardości, nie tracąc czułości”. To Che Guevara, nad tymi słowami wisi jego portret. Trener Oscar Tabarez, choć na drugie ma Washington, ciągle nie stracił wiary w kubańską sprawę. Córkę nazwał Tania, na cześć ostatniej towarzyszki Che. Tabarez nawet w dresie – tak przyszedł ubrany na konferencję przed meczem – nie traci wdzięku intelektualisty, mówią o nim „El Maestro” – nauczyciel, bo pracował w szkole, zanim z przeciętnego obrońcy zmienił się w dobrego trenera.

Dziś „El Maestro” brzmi dumnie. Było inaczej, gdy Tabarez prowadził Urugwaj w mundialu 1990, zakończonym w drugiej rundzie, albo gdy się zupełnie pogubił w Milanie. – Urugwajski futbol bardzo się od tego czasu rozwinął, jego trener też – mówi dzisiaj. Urugwaj właściwie nie popełnia błędów w obronie, w ataku ma parę Diego Forlan – Luis Suarez, wspieraną przez Edinsona Cavaniego, w pomocy Diego Pereza i Egidio Arevalo, dwóch niezmordowanych, nazwanych przez dziennik „Ultimas Noticias” błękitnymi traktorami. Dzięki nim jest w ćwierćfinale pierwszy raz od 40 lat.

Urugwaj lubi okrągłe daty i robienie niespodzianek swoim większym braciom z Ameryki Południowej. W 1930 r. został mistrzem świata wygrywając w finale z Brazylią, w 1950 r. zostawił otwartą ranę Brazylii, wygrywając z nią finał na Maracanie. To od tamtego czasu Brazylia gra na kanarkowo, poprzysięgła sobie po tamtym finale już nigdy nie wyjść na boisko w bieli. Ostatni półfinał Urugwaj osiągnął w 1970 roku, a od 1990 aż do obecnych mistrzostw czekał na wygranie meczu w MŚ. Coraz mocniej przykrawał marzenia do rzeczywistości, aż zrozumiał, że marzeniami nie ma co żyć, trzeba się wziąć do pracy.

Tak jak Ghana zrozumiała, jako pierwsza w niearabskiej Afryce, że dobrą drużynę naprawdę buduje się od obrony. Ghana jest w ćwierćfinale pierwszy raz. Jeśli awansuje, będzie pierwszym afrykańskim półfinalistą. Była już pierwszym afrykańskim mistrzem świata do lat 20, po finałowym zwycięstwie nad Brazylią w 2009 roku, więc nie będzie w tym przypadku. Pięciu młodzieżowych mistrzów jest w obecnej reprezentacji. Samuel Inkoom, Jonathan Mensah i Andre Ayew – w podstawowym składzie, choć akurat dziś dwaj ostatni nie zagrają z powodu żółtych kartek.

To być może najzdolniejsze pokolenie szkółek piłkarskich z Akry. Niektóre prowadzone są przez szarlatanów, ale są też takie, z którymi na kontynencie może się równać tylko Sol Beni z Wybrzeża Kości Słoniowej. W każdej z nich szuka się następnych Michaelów Essienów, pomocników na każdą pogodę.

To oni są największą siłą reprezentacji, nawet bez kontuzjowanego Essiena. Kevin Prince Boateng, wyuczony w Berlinie, a nie w Akrze, defensywny pomocnik Anthony Annan z rodziny byłego szefa ONZ, Kwadwo Asamoah, najlepszy piłkarz wiosennego meczu Udinese – Lech. Są murem przed obroną i za plecami Asamoaha Gyana, strzelca trzech z czterech goli Ghany. Tylko Leo Messi strzela w RPA na bramkę równie często, a po bramkach Ghany tamtejsze gazety piszą, „Yes, we Gyan”. Traktory spod znaku czarnej gwiazdy nie są słabsze od tych błękitnych.

[ramka][srodtytul]Diego Forlan: Blond anioł stróż[/srodtytul]

Jego dziadek był mistrzem Argentyny z Independiente. Ojciec Pablo, też napastnik, zajął z reprezentacją czwarte miejsce na mundialu 1970.

Teraz Diego prowadzi Urugwaj do największych od lat sukcesów w MŚ, z zabójczym instynktem pod bramką i z melancholią w spojrzeniu. Ta delikatność i rozjaśnione włosy to jego znak rozpoznawczy, choć lubi też po golu ściągnąć koszulkę i pokazać, że rywale mają się od czego odbijać.

Był pierwszym, który uciszył wuwuzele – dwiema bramkami w meczu z RPA. Tworzy z Luisem Suarezem najgroźniejszy duet mistrzostw. Strzelili razem pięć goli, Suarez o jednego więcej, ale to Forlan jest mentorem dla młodszych, dobrym duchem dla wszystkich. Był najlepszym strzelcem drużyny w eliminacjach, wcześniej jego bramki pomogły Atletico Madryt wygrać Ligę Europejską.

Jak dziadek grał swego czasu dla Independiente. To w Argentynie zrobiło się o nim na tyle głośno, że Alex Ferguson kupił go do Manchesteru. Argentyńska narzeczona Zaira Nara zapewnia mu stałe miejsce w latynoskiej prasie plotkarskiej. Forlan jest południowoamerykański do szpiku kości. Opowiada o tym w książce „U-ru-gua-yo” – o jeździe konnej i rzucaniu lassem, choć akurat nie dlatego nazywali go w czasach gry w Anglii jeźdźcem bez głowy. Podczas dwóch lat na Old Trafford potrafił zmarnować wiele okazji. Od kiedy przeniósł się do Hiszpanii, najpierw do Villarreal, potem Atletico, zdobywa bramkę w co drugim meczu. Dwa razy był królem strzelców, a to się w Hiszpanii udawało tylko naprawdę wielkim. W ostatnich 20 latach oprócz Forlana jedynie Raulowi i Ronaldo.

[i] —Paweł Wilkowicz[/i][/ramka]

[i]Korespondencja z Johannesburga[/i]

Nazywają to spotkanie ćwierćfinałem autsajderów, a oni nie mają nic przeciwko temu. – Złudzenia nic nie dają – mówi przywódca urugwajskiej kadry Diego Forlan. Jego drużyna zaszła tak daleko, bo zrozumiała, że musi się mądrze wymyślić. Inaczej nie ma szans z wielkimi.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!