Telewizyjne „Wiadomości” dotarły do zeznań, jakie oficerowie Biura Ochrony Rządu odpowiedzialni za zabezpieczenie wizyty prezydenta złożyli w prokuraturze.
Wynika z nich, że na lotnisku w Smoleńsku nie było oficerów polskiej ochrony. Przebywali w położonym kilkanaście kilometrów dalej lesie katyńskim. O katastrofie samolotu mieli się zaś dowiedzieć od rosyjskich dziennikarzy.
Według „Wiadomości” na obecność BOR na lotnisku mieli się nie zgodzić Rosjanie. To samo miało zresztą dotyczyć wcześniejszej wizyty premiera Donalda Tuska w Katyniu. Poza tym polscy oficerowie mieli zostać dopuszczeni przez Rosjan na miejsce tragedii dopiero kilka godzin po katastrofie.
Premier uważa, że pomnik ofiar nie powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu
BOR nie chce się oficjalnie odnosić do tych informacji. – Do czasu zakończenia postępowania prokuratorskiego nie komentujemy sprawy – mówi Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik biura. Wcześniej szef BOR gen. Marian Janicki zapewniał, że polska ochrona była na lotnisku w Smoleńsku.