Pytany o słowa Kaczyńskiego, który dwa dni temu mówił: "będziemy wykorzystywali wszystkie środki, jakie przynależą państwu, po to, żeby prawo zostało wykonane (i wybory prezydenckie odbyły się 28 czerwca - red.)", Kamiński odparł, iż "Kaczyński zapewne ma to na myśli co zawsze ma na myśli, że najchętniej użyłby siły wobec swoich przeciwników politycznych".
- Jarosław Kaczyński nie ma siły argumentu, więc najchętniej użyłby argumentu siły - dodał wicemarszałek Senatu.
Zdaniem Kamińskiego Kaczyński "jest zły", bo - w wyniku zgłoszenia w Senacie przez Kamińskiego i wicemarszałek Gabrielę Morawską-Stanecką (Lewica) poprawki do specustawy ws. wyborów prezydenckich wprowadzającej dla ustawy vacatio legis do 6 sierpnia - "musiał publicznie wziąć na siebie polityczną odpowiedzialność za datę 28 czerwca". - To już jest nasz sukces - dodał.
Kamiński przekonywał też, że na zgłoszenie takiej poprawki zgodzili się wszyscy liderzy opozycji - w tym m.in. Borys Budka, lider PO. Poprawka miała być też, według Kamińskiego, konsultowana z prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim.
Wicemarszałek Sejmu był też pytany o to, kto powinien zapłacić rachunek za przygotowania do wyborów, które nie odbyły się 10 maja. Jego zdaniem powinien to być ten, kto "podjął polityczną decyzję w tej sprawie". - Gdzieś zapadła polityczna decyzja by z politycznych powodów obejść polską konstytucję i nie wprowadzić stanu klęski żywiołowej - dodał.
Kamiński zaznaczył też, ze "żaden inny organ władzy w Polsce nie zachował się w tej sprawie tak przyzwoicie jak Senat RP, który od początku zgodnie z przepisami konstytucji procedował ustawę".