Nie mówi dużo. Wystarczy, że powie: zrób krok do tyłu i skontruj lewym sierpowym, i ja to robię. W piątej rundzie takim właśnie ciosem rzuciłem na deski Maddalone'a. A jeszcze przed pierwszym gongiem powtarzał: nic na siłę, pamiętaj o szybkości, ona jest najważniejsza. Miał rację, wygrałem ten pojedynek szybkością.
[b]Ten nokaut był zaplanowany? [/b]
Nie lubię nokautować, wciąż mam w pamięci ten nieprzyjemny widok, gdy Jonathan Banks leżał nieprzytomny po moich ciosach. Wtedy sędzia popełnił błąd, powinien przerwać pojedynek po pierwszym liczeniu. Dlatego spojrzałem na Steve'a Smogera z nadzieją, że zatrzyma walkę. Widziałem, że Maddalone za chwilę padnie. To twardy, dzielny wojownik, nie chciałem, by go wynoszono z ringu.
[b]Roger Bloodworth twierdzi, że może pan walczyć jeszcze lepiej ... [/b]
To był dopiero nasz drugi, wspólny, pełny obóz treningowy. Czuję, że robię postępy, że z walki na walkę jestem lepszy. W przerwach między rundami szybko się regeneruję. Biję też mocniej, ciosy są krótsze, z pełniejszym skrętem. W trzeciej lub w czwartej rundzie uderzyłem tak mocno, że poczułem ból w lewej pięści. Na szczęście nic się nie stało, ale to był naprawdę potężny cios.
[b]Maddalone był wymarzonym rywalem. Ryzykował, nie chował się za podwójną gardą tylko po to, by przetrwać. I co najważniejsze był znacznie wolniejszy ... [/b]