Jak dowiedziała się "Rz", zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wpłynęło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów 3 sierpnia. Wydawcy nowego tygodnika, spółki: Sentret i 3S Media, zarzucają Michałowi Lisieckiemu i Tomaszowi Sadowskiemu, reprezentującym Agencję Wydawniczo-Reklamową Wprost (wydawcę tygodnika "Wprost", którego właścicielem jest Platforma Mediowa Point Group), że grozili im wszczęciem postępowania karnego, by przejąć prawa do tytułu "Wprost przeciwnie". W ocenie twórców nowego tygodnika Lisiecki i Sadowski chcieli ich przestraszyć, by "porzucili pomysł jego wydawania".
– Point Group dąży do wstrzymania prac nad nowym tygodnikiem. Wiedząc, że 20 lipca mijał rok od zarejestrowania tytułu "Wprost przeciwnie", zaczął nam grozić procesem karnym (gdyby do tego czasu się nie ukazał, wydawca straciłby prawo do tytułu), a jednocześnie podjął kroki, by ten tytuł przejąć – tłumaczy Jan Piński, redaktor naczelny "Wprost przeciwnie" i członek zarządu Sentret.
Wydawcy nowego tygodnika powołują się na dwa pisma, które skierowała do nich Agencja Wydawniczo-Reklamowa Wprost. AWR żąda w nich zaprzestania posługiwania się znakiem słowno-graficznym przypominającym logo "Wprost" i usunięcia go ze strony internetowej (na wprostp.pl ogłoszono powstanie nowego tygodnika). Oraz oskarża twórców nowego periodyku o nieuczciwą konkurencję polegającą na "wykorzystaniu znanej marki dla własnych celów zarobkowych". W przypadku niespełnienia żądań AWR Wprost zapowiada skierowanie sprawy na drogę sądową.
Wydawca "Wprost" nie chce odnieść się do zarzutów spółek Sentret i 3S Media. Anna Pawłowska-Pojawa z Platformy Mediowej Point Group poinformowała "Rz", że Point Group "nie udziela informacji o podejmowanych działaniach prawnych ani nie komentuje działań podejmowanych w związku z bezprawnym wykorzystywaniem renomy marki "Wprost"".
"Wprost przeciwnie" tworzy grupa byłych dziennikarzy tygodnika "Wprost". Nazwa i logo nowego pisma bezpośrednio nawiązują do obecnego na rynku tygodnika "Wprost". Wydawca "Wprost" od początku zarzucał nowemu pismu, że próbuje bezprawnie wykorzystać logo i tytuł należący do niego. Twórcy "Wprost przeciwnie" twierdzą, że zarzuty są bezpodstawne, bo tytuł został zarejestrowany przez sąd.