Reklama

Reaktywacje i rehabilitacje w Senacie

W jednomandatowych okręgach swoich szans upatrują m.in. odrzuceni, zapomniani i niedojrzali

Publikacja: 24.08.2011 03:46

Zbigniew Chlebowski, były szef Klubu PO, który stracił funkcję po wybuchu tzw. afery hazardowej, zap

Zbigniew Chlebowski, były szef Klubu PO, który stracił funkcję po wybuchu tzw. afery hazardowej, zapewnia, że każdą decyzję wyborców przyjmie z pokorą. fot. Wiktor Bąkiewicz

Foto: Reporter

Teoretycznie szanse są równe. Mandat może zdobyć tylko jeden kandydat – nie ma list partyjnych ani lokomotyw.

– Teraz okręgi do Senatu nie są duże, łatwiej do takiego grona dotrzeć bez aparatu partyjnego – tłumaczy Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON (w 2001 r. odszedł z polityki po zarzutach korupcyjnych opisywanych m.in. przez „Rz", został uniewinniony przez sąd), który chce jako kandydat niezależny zdobyć mandat senatorski z okręgu obejmującego m.in. Stalową Wolę.

Niech wyborcy ocenią

W jednomandatowych okręgach wyborczych pokłada nadzieję wielu tych, którzy już kiedyś z polityki odpadli, zostali wykluczeni przez duże partie lub sami z nich odeszli – w wyniku afer czy z powodu rozczarowania aparatem partyjnym.

– Wyborcy mają prawo wypowiedzieć się, co sądzą o mnie, o tym, co mnie spotkało. Mają prawo dokonać wyboru i każdą ich decyzję przyjmę z pokorą – mówił wczoraj jeden z takich kandydatów Zbigniew Chlebowski, były szef Klubu PO. Wystartuje do Senatu z okręgu świdnicko-wałbrzyskiego jako kandydat niezależny.

Po ujawnieniu przez „Rz" jesienią 2009 r. afery hazardowej – z materiałów CBA wynikało m.in., że Chlebowski prowadził nieformalne rozmowy z biznesmenami z branży hazardowej – został pozbawiony stanowiska i zmarginalizowany w PO. Teraz ocenia, że to wszystko było nagonką (w kwietniu prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej), i chce, by ocenili go wyborcy.

Reklama
Reklama

– Każdy ma prawo poddać się takiej weryfikacji . Wydaje mi się jednak, że tym, wokół których powstała zła opinia, mimo że nie było żadnych wyroków, trudno będzie wrócić – uważa Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka PO, mówiąc m.in. o Chlebowskim i Krzysztofie Piesiewiczu.

Ten senator i scenarzysta, który w poprzednich wyborach startował z list PO, także chce poddać się weryfikacji wyborczej. To, czy afera, która wybuchła w grudniu 2009 r., po tym jak „Super Express" opublikował film i zdjęcia z udziałem ubranego w sukienkę Piesiewicza (został nagrany i szantażowany upublicznieniem zdjęć), dyskwalifikuje go z życia politycznego, mają ocenić warszawiacy. To tu Piesiewicz będzie się ubiegał o senatorski mandat.

O wyborczej weryfikacji mówi także Robert Węgrzyn, wykluczony z PO po niewybrednym żarcie dotyczącym lesbijek. Jako kandydat niezależny wystartuje z okręgu obejmującego m.in. Kędzierzyn-Koźle (Opolskie).

– Politykom zdarzały się gorsze gafy, moje przewinienie nie powinno  skończyć się aż takimi konsekwencjami – uważa Węgrzyn. Powrotu do PO nie wyklucza. Nawiązując do słów posła Ludwika Dorna, który mówił o sobie, że jest PiS-owcem na wygnaniu, Węgrzyn wyznaje: –  Jestem platformersem na banicji. Głosuję tak jak PO. Uważam, że to jedyna alternatywa dla Polski.

Swojego powrotu do PO nie widzi inny były polityk tej partii – Tomasz Misiak. Związał się z inicjatywą Obywatele dla Senatu, skupiającą niezależnych kandydatów pod patronatem prezydentów dużych miast. – To Platforma powinna  mnie przeprosić – podkreśla senator.

Misiak zrezygnował z członkostwa w PO po tym, jak premier Donald Tusk zapowiedział jego wykluczenie. Zarzucano mu konflikt interesów, bo jego firma podpisała umowę na doradztwo dla pracowników zwalnianych ze stoczni w Gdyni i Szczecinie. Misiak był szefem Senackiej Komisji Gospodarki podczas prac nad ustawą dotyczącą przemysłu stoczniowego.

Reklama
Reklama

– Żadne zarzuty wobec mnie się nie potwierdziły, nie było żadnego konfliktu interesów – mówi dziś. I podkreśla, że siedem ogólnopolskich mediów już go przeprosiło za tę sprawę.

Socjolog: komedia omyłek

Misiak liczy, że jednomandatowe okręgi wyborcze dają szansę tym, którzy są niezależni od partii. – Do tej pory udało się to Włodzimierzowi Cimoszewiczowi (w 2007 r. zdobył mandat senacki bez poparcia żadnej partii – red.). Czy będzie takich sytuacji więcej? Mam nadzieję, że tak – mówi .

– To komedia omyłek – tak o tych nadziejach odrzuconych i wykluczonych mówi Jarosław Flis, socjolog z UJ. – Jedyny argument, który przemawia za tym, że takim ludziom będzie łatwiej, jest to, że nikt nie wie, jak będzie. A w takiej sytuacji ludzie chętnie wierzą w to, co jest dla nich korzystne.

Flis podkreśla, że w krajach, gdzie funkcjonują systemy podobne do jednomandatowych okręgów wyborczych, np. w Nowej Zelandii, zdarzało się, że „rozłamowcy" wygrywali z kandydatami partyjnymi. Ale były to pojedyncze przypadki.

O pierwszych trudnościach, z którymi zetknął się jako kandydat niezależny, opowiada Szeremietiew: – Nie jest łatwo bez aparatu partyjnego zebrać chociażby dwa tysiące podpisów, które należy złożyć w PKW.

Pod szyldem czy samotnie

Pewnym ułatwieniem dla niezależnych może być skupienie się w ugrupowaniu – takim jak Obywatele do Senatu, które partią nie jest i pozwala zachować szyld niezależności.

Reklama
Reklama

– Nazwiska prezydentów miast są równie dobrym brandem jak partie polityczne – zapewnia Misiak.

Z tej marki ma także skorzystać Anna Kalata, która chce wrócić do polityki po czteroletniej przerwie. Była ministrem pracy z ramienia Samoobrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Przez te cztery lata zmieniła image, zaangażowała się we współpracę handlową z Indiami, wystąpiła nawet w filmie Bollywood i w polskim „Tańcu z gwiazdami". – Takie powroty nie są łatwe. Kalata co prawda stała się już pełną gębą celebrytką, ale to niczego nie gwarantuje – zaznacza Flis.

Do Senatu chcą się też dostać ci, którzy do żadnej dużej partii nie należą – tacy jak Marek Borowski, który bez efektów próbował budować lewicę wokół takich inicjatyw jak SdPl czy Lewica i Demokraci.

– Tak wyszło, że znalazłem się między PO a SLD. Wszystko ma swój czas i stwierdzam, że na dziś nie dojrzałem do tego, by się wiązać węzłem małżeńskim z jakąś partią. Co będzie dalej? I czy ten Senat będzie mniej partyjny niż obecny? Sam jestem ciekaw – mówi Borowski.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama