Czytaj w Życiu Warszawy Online
O 20 miejsc w Sejmie, które przypadają kandydatom z Warszawy, bije się 261 chętnych. Nic dziwnego, że starają się wyróżnić tak, by podczas głosowania wyborcy o nich nie zapomnieli. Tym bardziej że mają ogromną konkurencję postaci z pierwszych stron gazet.
– W Warszawie główna walka rozegra się między liderami list i to oni zgarną zdecydowaną większość głosów. Kandydaci z dalszych miejsc walczą już o poparcie pojedynczych osób. Zatem wielu polityków doszło do wniosku, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na druk ulotek. Starają się pokazać wyborcom tańszym sposobem, głównie przez Internet i portale społecznościowe –uważa politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Bartłomiej Biskup.
Na ulotkach większości warszawskich kandydatów dominują hasła proste i banalne jak: „Poseł twoich spraw" (Paweł Lisiecki z PiS), „Wolność i gospodarka" (Przemysław Wipler z PiS) czy „Poseł mądrych ludzi" (Piotr Gadzinowski z SLD, miejsce 40.). Trafiają się też takie o dużej sile rażenia. Zbigniew Cierpisz (24. na liście PiS) deklaruje na ulotce: „Mój program to moje życie". – Uuu. Bardzo poważnie. To brzmi jak zobowiązanie na śmierć i życie – komentuje Biskup.
Superman kontra zbój
Są też jednak oryginalne pomysły na zaistnienie.