RZ: Czy ataku na polskie strony rządowe można było uniknąć?
Graeme Batsman, szef firm Data Defender i IT Security Guide:
Jeśli to był typowy atak DDoS (Distributed Denial of Service), czyli próba wejścia na stronę z tysięcy komputerów naraz, to przed takim atakiem jest bardzo trudno się ochronić. Nie wiadomo, które komputery łączące się ze stroną są wykorzystywane w złych zamiarach. To tak, jakby do sklepu nagle weszło kilka tysięcy osób i część z nich byłaby normalnymi klientami, a część przyszłaby tylko po to, by narobić zamieszania. Dopiero gdyby doszło do zniekształcenia strony, to rzeczywiście źle by to świadczyło o polskich instytucjach rządowych.
Gdzie w takiej sytuacji byłyby zaniedbania?
Najczęściej instytucje państwowe korzystają ze zwykłych komercyjnych firm przy tworzeniu swoich stron i nie wymagają od nich znajomości stosowania zaawansowanych zabezpieczeń. Dobra strona musi mieć regularnie kontrolowane i unowocześniane zabezpieczenia.