Reklama

Kara za mapkę? Brak nagrody

Ratusz znalazł winnych wpadki z drukiem błędnych map na Euro 2012

Publikacja: 07.08.2012 00:36

Za kompromitującą promocyjna wpadkę winę ponosi Biuro Promocji Miasta. Ukaranych będzie dwóch urzędników. Zostali ustnie upomniani i nie dostali nagrody kwartalnej. Kary uniknęła szefowa biura Katarzyna Ratajczyk, która – teoretycznie – powinna wszystko nadzorować.

Opisywaliśmy w lipcu nieudane przedsięwzięcie warszawskiego ratusza. Mapka miała w języku angielskim oprowadzać kibiców przyjeżdżających na Euro 2012 po miejscach, w których ustawione zostały rzeźby 16 syrenek z flagami państw uczestników mistrzostw.

Gdy zamówiony produkt dotarł do urzędu, okazało się, że prawie wszystkie punkty są umieszczone na mapce w nieprawidłowych miejscach. Syrenka z placu Trzech Krzyży została przeniesiona na Stare Miasto, plac Zamkowy znalazł się na Powiślu, a pomnik Kopernika wywędrował na rondo Dmowskiego. Park Fontann z Podzamcza na mapce pojawił się na Krakowskim Przedmieściu, a rondo de Gaulle'a wyrzucono w okolice Tamki.

Mapka z kompromitującą topografią nie powinna ujrzeć światła dziennego, bo gdy urzędnicy się zorientowali, wycofali dystrybucję i druk poszedł na przemiał. A jednak nie całkiem. Jeden z egzemplarzy trafił w ręce radnego PiS Jarosława Krajewskiego.

Gdy wówczas dopytywaliśmy, kto ponosi odpowiedzialność za wpadkę i ile kosztowały nowe mapki (już prawidłowo wydrukowane), urzędnicy migali się z odpowiedzią. Słyszeliśmy najpierw, że to wina drukarni, że nowe mapki zostały wydrukowane bezkosztowo, później, że trwa postępowanie wyjaśniające.

Reklama
Reklama

Dziś już wiemy. Felernych ulotek było 350 tys. Kosztowały 30 tys. zł (netto). A za druk nowych – już tylko 50 tys. – ratusz zapłacił 6,8 tys. zł. Czyli te nowe, w przeliczeniu na jeden egzemplarz, kosztowały więcej od tych błędnych.

Władze miasta pierwszy  raz od sześciu lat przyznały, że winę ponosi Biuro Promocji. Dotychczasowe wpadki – jak np. spot reklamowy stolicy nazwany „filmem o jurnym dresiarzu" czy ustawienie grających ławeczek Chopina z mapką wskazującą złe kierunki świata – przechodziły bez echa.

Teraz wiceprezydent Jacek Wojciechowicz w piśmie do radnego Krajewskiego wyjaśnia: „Ogólny projekt graficzny i merytoryczny ulotki został zaakceptowany przez dyrekcję Biura Promocji. Za akceptację ostatecznej wersji odpowiada osoba prowadząca projekt i jej bezpośredni przełożony". O kogo chodzi? Jak się okazuje, nie o szefową biura Katarzynę Ratajczyk. – Nie ma odpowiedzialności zbiorowej – stwierdza rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk. – Konsekwencje poniósł pracownik biura oraz naczelnik wydziału. Została przeprowadzona rozmowa wyjaśniająca z ustnym upomnieniem. I tym osobom nie zostały przyznane nagrody kwartalne – precyzuje rzecznik.

– Z tego wnioskuję, że dyrektor Katarzyna Ratajczyk, która powinna bezpośrednio odpowiadać za to, co się w jej biurze dzieje, otrzymała nagrodę mimo ewidentnej gafy – komentuje radny Jarosław Krajewski. – To dowodzi, jaki system premiowania urzędników obowiązuje w ratuszu. Nagroda jest traktowana jak przynależny dodatek do pensji i naprawdę trzeba się postarać, żeby jej nie dostać.

Jakie wnioski ratusz wyciągnął z całej historii? – W biurze został wprowadzony bardziej rygorystyczny system akceptacji projektów graficznych – wyjaśnia Wojciechowicz.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama