Złote czasy polskiego lotnictwa

Rozmowa z Krzysztofem Radwanem, dyrektorem Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Publikacja: 16.12.2012 23:23

Złote czasy polskiego lotnictwa

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Znamy już pierwsze plany restrukturyzacji Polskich Linii Lotniczych LOT, spółki powstałej w 1929 roku. Jak wyglądało polskie lotnictwo w dwudziestoleciu międzywojennym?

Krzysztof Radwan: To były czasy nieprawdopodobnego wręcz skoku technologicznego. Jeśli chodzi o samoloty pasażerskie, to nasze linie lotnicze korzystały z maszyn zagranicznych, np. niemieckich junkersów, ale jeśli spojrzymy na lotnictwo wojskowe, to II Rzeczpospolita należała do ścisłej światowej czołówki.

Tworzyliśmy wtedy wiele własnych konstrukcji?

Przez te 20 lat skonstruowaliśmy ponad 100 różnych modeli samolotów. Oczywiście niektóre z nich wyprodukowano zaledwie w kilku egzemplarzach, ale tu nie tylko ilość może imponować. Cały świat doceniał jakość naszych konstrukcji. Jeśli porównać np. nasz wzorcowy myśliwiec P11c z podobnym amerykańskim samolotem z tego samego okresu, czyli z curtiss hawkiem, to widać między nimi wręcz technologiczną przepaść.

Ten nasz aż tak dobrze wypada?

Nasza konstrukcja była w pełni metalowa, gdy amerykańska opierała się wciąż jeszcze na kratownicy i drewnianych skrzydłach. Tak samo rewelacyjnym samolotem był produkowany w Mielcu bombowiec Łoś. W ogóle byliśmy ważnym eksporterem myśli technicznej: sprzedawaliśmy samoloty np. do Rumunii czy Turcji. Gdy wybuchła wojna, to Niemcy szybko przejęli fabrykę w Mielcu, gdyż stało w niej prawie 80 samolotów, w których wystarczyło tylko dokręcić śmigło i były gotowe do lotu. Niemcy od razu przekazali te maszyny Rumunom, a ci spuścili na nich porządne baty Sowietom.

Jednak nie tworzyliśmy tylko konstrukcji wojskowych. Mieliśmy też chyba samoloty turystyczne?

W 1933 r. Stanisław Skarżyński samolotem RWD-5bis przeleciał przez Atlantyk i ustanowił światowy rekord odległości lotu. Oczywiście, był to pilot niezwykłej odwagi, ale nie dało się wtedy przelecieć przez Atlantyk na byle jakiej konstrukcji, w ogóle cała seria RWD to były bardzo udane samoloty. Możemy być naprawdę dumni z naszego przedwojennego lotnictwa.

A co się zmieniło po wojnie?

Wciąż mieliśmy znakomitych inżynierów, wystarczy wspomnieć Tadeusza Sołtyka i jego iskry, które w przyszłym roku kończą 50 lat w powietrzu. A to są nadal znakomite samoloty szkolne, które wciąż biorą udział w pokazach akrobacyjnych i to nie tylko w naszym kraju. Inni nasi inżynierowie, nie znajdując w Polsce swojego miejsca (gdzie byli skazani na licencyjną produkcję radziecką), wyjechali do Stanów Zjednoczonych, a tam mieli swój wkład np. w tworzenie słynnego concorde'a. I takich wybitnych inżynierów na całym świecie było co najmniej kilkudziesięciu.

Znamy już pierwsze plany restrukturyzacji Polskich Linii Lotniczych LOT, spółki powstałej w 1929 roku. Jak wyglądało polskie lotnictwo w dwudziestoleciu międzywojennym?

Krzysztof Radwan: To były czasy nieprawdopodobnego wręcz skoku technologicznego. Jeśli chodzi o samoloty pasażerskie, to nasze linie lotnicze korzystały z maszyn zagranicznych, np. niemieckich junkersów, ale jeśli spojrzymy na lotnictwo wojskowe, to II Rzeczpospolita należała do ścisłej światowej czołówki.

Pozostało 83% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej