Minął termin składania do komisji wyborczych list kandydatów do Parlamentu Europejskiego.
W eurowyborach cały kraj jest podzielony na 13 okręgów składających się z jednego lub dwóch województw (wyjątkiem jest Warszawa, która tworzy samodzielny okręg). Warunkiem zarejestrowania listy w okręgu jest co najmniej 10 tys. podpisów wyborców z danego regionu. Każde ugrupowanie, które zarejestruje listy w co najmniej siedmiu okręgach, zyskuje prawo do startu jako komitet ogólnopolski. To kluczowa kwestia, bo wszystkie komitety – bez względu na to, w ilu startują okręgach – obowiązuje ten sam próg wyborczy: 5 proc. poparcia w skali kraju.
Listy w całym kraju udało się zarejestrować wszystkim partiom parlamentarnym. Nie tylko dużym i doświadczonym ugrupowaniom, takim jak PO, PiS, PSL i SLD–UP, ale także nowej koalicji Europa Plus Twój Ruch oraz debiutującym Polsce Razem Jarosława Gowina i Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry.
Sztuka ta udała się także dwóm partiom spoza parlamentu – Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego oraz Ruchowi Narodowemu. Partie parlamentarne są w większości finansowane z budżetu i mają bardziej rozbudowane struktury, a więc łatwiej im zebrać podpisy i skompletować listy kandydatów niż partiom spoza Sejmu.
A zebranie chętnych do kandydowania wbrew pozorom wcale nie jest takie proste. Aż osiem z 20 komitetów wyborczych, które zgłosiły do PKW chęć startu, ostatecznie nie zarejestrowało żadnej listy kandydatów.