Inwazyjna choroba meningokokowa rozwija się średnio u 1 na 100 tys. mieszkańców Polski. Wywołują ją bakterie Neisseria meningitidis, czyli meningokoki. Bakterie kolonizują jamę nosowo-gardłową i w sprzyjających warunkach przedostają się do krwi.
– Meningokoki są jednymi z najgroźniejszych bakterii, ponieważ potrafią ukryć się przed układem odpornościowym przez pierwsze 12, a nawet 24 godziny rozwoju. Bakteria jest osłonięta otoczką, której nasz układ odpornościowy początkowo nie rozpoznaje. Dzięki temu bardzo szybko się rozmnoża i zajmuje strategiczne narządy, a przede wszystkim mózg – mówi dr Paweł Grzesiowski z Fundacji „Instytut Profilaktyki Zakażeń" w Warszawie.
Bakterie są szczególnie niebezpieczne dla dzieci poniżej 2. roku życia, ponieważ ich układ immunologiczny w ogóle nie rozpoznaje antygenów otoczki bakteryjnej. W przebiegu choroby dochodzi do uszkodzenia wielu narządów i zaburzenia krzepnięcia krwi. Może rozwinąć się sepsa, czyli uogólnione zakażenie, które powoduje niewydolność serca, nerek i płuc. Meningokoki są również jedną z głównych przyczyn bakteryjnego zapalenia opon mózgowych.
– Rozpoznanie choroby meningokokowej jest czasem bardzo trudne. W pierwszej chwili objawy przypominają zwykłą infekcję górnych dróg oddechowych. Jest gorączka i zaczerwienione gardło. Tylko w nielicznych przypadkach dramatyczne objawy pojawiają się już na samym początku. Są to wysypka plamisto-krwotoczna, zaburzenia świadomości, utrata przytomności, drgawki, nadmierna senność, przeczulica, czyli nadwrażliwość na ból, dotyk, bodźce słuchowe i wzrokowe – podkreśla dr Ryszard Konior z Oddziału Neuroinfekcji Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie.