Niewielu ludziom dane jest obchodzić setne urodziny. Ubiegłoroczna taka uroczystość Jana Ekiera, urządzana przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, była szczególnie wzruszająca. Sam jubilat uczestniczył w niej w sposób niekonwencjonalny – oglądał transmisję internetową, a poszczególnym gościom dziękował specjalnymi listami. Przemawiających było wielu, ale też dorobek Jana Ekiera jest bogaty i niezwykły.
Jak mało ktoś mógł wówczas powiedzieć, że jest człowiekiem spełnionym. Nie tylko z racji wieku i rozmaitych profesji, które z powodzeniem uprawiał. Był człowiekiem spełnionym przede wszystkim dlatego, że doprowadził do końca dzieło, któremu poświęcił pół wieku pracy.
Tym dziełem jest oczywiście Wydanie Narodowe Dzieł Wszystkich Fryderyka Chopina. Pozornie jest to praca mało wdzięczna i efektowna. Na dodatek okazała się niesłychanie skomplikowana, a przez wiele lat trzeba było jeszcze walczyć o pieniądze na publikację kolejnych tomów.
Osobom spoza środowiska muzycznego trudno uwierzyć, że jeszcze w połowie ubiegłego stulecia pianiści korzystali z różnorodnych zapisów nutowych utworów Chopina, często w kształcie bardzo odbiegającym od oryginału. Wynikało to z wielu przyczyn. Sam kompozytor wielokrotnie nanosił poprawki do swych manuskryptów, potem nie wszyscy wydawcy okazywali się skrupulatni w swej robocie. Wreszcie sławni pianiści, choćby Ignacy Jan Paderewski, publikowali własne wersje, z których chętnie korzystali inni muzycy.