Prokuratorskie śledztwo w sprawie afery taśmowej, czyli podsłuchanych rozmów czołowych polityków PO, stało się dla posłów koalicji pretekstem do zablokowania w Komisji Etyki wniosku o ukaranie bohaterów nagrań. Opozycja mówi o zamiataniu sprawy pod dywan.
Śledztwo prokuratury bowiem już wcześniej uniemożliwiło powstanie w MSW raportu wyjaśniającego aferę. Choć Donald Tusk przed swoim odejściem z funkcji premiera zapowiadał taki dokument, rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak przekonywała ostatnio, że działania śledczych wykluczają możliwość jego sporządzenia przez resort.
Podobnie stało się teraz w Komisji Etyki. Tuż po publikacji nagrań pod koniec czerwca PiS złożył wniosek o ukaranie bohaterów afery. Posłowie mieliby zbadać czy wypowiedzi posłów: Pawła Grasia, Włodzimierza Karpińskiego, Sławomira Nowaka, Jana Vincenta Rostowskiego i Radosława Sikorskiego były etyczne. PiS w uzasadnieniu użył argumentu stosowanego również przez polityków PO, wskazując bulwersujący język podsłuchanych polityków. „W rozmowach omawiali stosowane przez siebie mechanizmy i sposoby nadużywania powierzonej im władzy publicznej, marnotrawienia środków publicznych w interesie prywatnym i partyjnym" – napisano.
Ale na ostatnim posiedzeniu komisja zdecydowała, że do czerwca przyszłego roku nie zajmie się tym tematem.
Jak do tego doszło? Taki wniosek złożył przedstawiciel SLD. Na posiedzeniu komisji tłumaczył, że będzie to złoty środek między wnioskiem PiS o pilne rozpatrzenie a postawą koalicji, która namawiała, by wstrzymać się z oceną etyczną do zakończenia prac prokuratury. – Wnoszę o to, abyśmy pozwolili kontynuować prace wymiarowi sprawiedliwości, ale jednocześnie zobowiązali się, że zajmiemy się rozpatrzeniem tej sprawy najpóźniej do czerwca 2015 r., czyli przed wakacjami przyszłego roku – uzasadniał poseł Tomasz Garbowski.