Jarosław Kaczyński w programie "Wolne Głosy" odniósł się do sprawy nowych stenogramów z pokładu Tu-154M, które we wtorek opublikowało Radio RMF. Prezes PiS podał w wątpliwość ich wiarygodność. – Poziom wiarygodności tych doniesień jest mniej więcej taki, jak twierdzenie o kłótni między gen. Andrzejem Błasikiem a kpt. Arkadiuszem Protasiukiem jeszcze przed wylotem czy mówienie o „debeściakach", którzy chcieli pokazać jak lądują – powiedział.
Zdaniem Kaczyńskiego, opublikowanie takich materiałów ma podsycać emocje przed obchodami piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Do tego dochodzi książka Jurgena Rotha. Prezes PiS zaznaczył od razu, że książki jeszcze nie czytał i szerzej odniesienie się do niej po przeczytaniu. Jednak jego zdaniem już z samych fragmentów wynika, że "to praca ciekawa". Zdaniem prezesa PiS, potwierdza to, co jego partia uważa za prawdopodobne już od dawna ws. katastrofy smoleńskiej.
Czytaj także: Zlecenie z Polski, wykonawcy z Ukrainy
– Prawa fizyki obowiązują także w Rosji, jeśli weźmie się je pod uwagę, to dojdzie się do wniosku, że skrzydło nie mogło być złamane przez cienką brzozę – powiedział Kaczyński. – Jeżeli ważący 80 ton samolot uderzył o ziemię z taką siłą, żeby rozbić się na 60 tysięcy części musiałby powstać krater, jeżeli uderzyłby lżej to nie rozbiłby się na taką ilość części – tłumaczył. – Jest mnóstwo dowodów na to, że przyczyną katastrofy był wybuch, albo nawet trzy wybuchy, a to wszystko prowadzi do myśli o zamachu – skonkludował.
Prezes PiS przyznał również, że jeszcze niedawno taka książka nie mogłaby się ukazać. - Pan Roth to jest dziennikarz z najwyższej półki dziennikarstwa niemieckiego, dlatego można to potraktować jako wydarzenie poważne - dodał.