– Siły prorosyjskie w Donbasie, wspierane dostawami broni i sprzętu z Rosji, liczą ponad 40 tysięcy bojowników, a po rosyjskiej stronie granicy Moskwa skoncentrowała ponad 50 tysięcy żołnierzy regularnej armii – mówił prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podczas ostatniego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa i Obrony w Kijowie. Poroszenko porównał sytuację na wschodzie swego kraju do wiszącej na ścianie strzelby, która „prędzej czy później wystrzeli". Szef ukraińskiego państwa mówił także o potrzebie wypracowania nowej strategii bezpieczeństwa, która miałaby zapewnić Ukrainie członkostwo w NATO.

Obawy ukraińskiego prezydenta spowodowane są również tym, że w ciągu ostatnich tygodni sytuacja na froncie znacząco się pogorszyła. W Kijowie twierdzą, że oddziały prorosyjskich separatystów atakują ukraińskie pozycje na całej linii frontu.

Z kolei separatyści oskarżają ukraińską armię o ostrzały artyleryjskie przedmieść Doniecka i ostrzegają, że w odwecie mogą rozpocząć ofensywę. Kijowscy eksperci widzą jednak inne powody ewentualnej ofensywy Doniecka.

– Bez wątpienia w najbliższym czasie Rosjanie będą próbowali poszerzyć terytorium samozwańczych republik i odbić kluczowe dla gospodarki tego regionu przedsiębiorstwa, które obecnie znajdują się na terenach kontrolowanych przez ukraińskich żołnierzy – mówi „Rz" kpt. Aleksej Arestowycz, ukraiński analityk wojskowy. – Zamrożenie tego konfliktu nie jest w interesie Kremla, ponieważ Rosja musiałaby przez długie lata utrzymywać miliony mieszkających tam ludzi z własnej kieszeni. Putin będzie jak najdłużej trzymał w niepewności i wywierał presję na Poroszenkę, dopóki ten nie ulegnie i nie pójdzie na znaczące ustępstwa – konkluduje.

W Moskwie na słowa ukraińskiego prezydenta reagują nerwowo i zapewniają, że Rosja nie ściągała na granicę z Ukrainą swojej regularnej armii.

– Poroszenko wygaduje bzdury, ponieważ 60 proc. Ukraińców żyje w nędzy i nie pozostaje mu nic innego, jak straszyć ich wojną – mówi „Rz" Igor Korotczenko, redaktor rosyjskiego czasopisma „Obrona Narodowa". – Strasząc świat rosyjską agresją, liczy na darmowe dostawy zachodniej broni – dodaje. Jak twierdzi, ostatnio amerykańsko-ukraińska grupa, składająca się z funkcjonariuszy wywiadu, przeprowadzała kontrolę po rosyjskiej stronie granicy i nie zaobserwowała tam obecności rosyjskich wojsk.