Słuchałem przez trzy godziny wystąpień greckich posłów i chociaż uważam się za człowieka inteligentnego, niewiele mogłem z tego zrozumieć. Myślę, że w podobnej sytuacji jest większość Greków. Jean - Claude Juncker mówi, że pakiet negocjacyjny dla Grecji jest do wglądu, ale nie dodaje gdzie. Biorę udział we wszystkich wyborach w Grecji od kiedy tam mieszkam, a ponieważ przebywam teraz w Warszawie, zamierzałem w niedzielę oddać głos w ambasadzie. Ale nie wiem czy to zrobię, bo jestem zdezorientowany. Mam świadomość, że Grecy głosowali na Syrizę jak na Kukiza - ze złości na polityków, którzy ich zawiedli. Wcześniej Grecy ponosili koszty nieudolnych rządów, nepotyzmu polityków i ich oszustw a potem płacili za kryzys ekonomiczny. I być może stali się ofiarami demokracji, jaką sami wymyślili. Ale wydaje mi się, że stali się też królikiem doświadczalnym dla Unii.
Wszyscy w Grecji płacili i płacą za to, co się stało. Obniżono emerytury zwykłym ludziom, zmniejszono budżet, przeznaczony na wojsko. Minister obrony, kiedy się o tym dowiedział, to prawie płakał. Ja przy rozliczaniu podatku za rok 2014 musiałem wpłacić zaliczkę na poczet roku 2015 za kilka drzewek oliwnych, które hoduję na swoje prywatne potrzeby. To był rodzaj haraczu. Pamiętajmy jednak, że banki, chociaż zamknięte, na razie nie padają. Zresztą bogatsi Grecy trzymają pieniądze za granicą. Na wyspach i na Peloponezie turysta nie oglądający telewizji nie zorientuje się, że jest kryzys. Zapłaci kartą, wyjmie pieniądze z bankomatu i nie będzie stał w kolejce po benzynę. To jest kryzys, który może się rozlać na Europę. Grecja może stać się niewypłacalna, ale nie zostanie bankrutem. Grecja była, jest i będzie.