Rzeczpospolita: Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeprowadzili eksperyment, w ramach którego mózgi studentów poddano stymulacji polem magnetycznym. Poglądy polityczne części studentów w wyniku eksperymentu uległy zmianie. Nie bulwersują pana takie badania?
Marek Oramus: Bulwersują, bo ingerują w ludzką tożsamość. Przecież każdy ma prawo do własnych poglądów. Ciekawe, co teraz się stanie z badanymi studentami – czy zasymulowana zmiana poglądów jest procesem odwracalnym, a jeżeli tak, to w jakim stopniu? Takie eksperymenty są pod względem moralnym bardzo podejrzane.
Czy mogą one doprowadzić do tego, że w przyszłości będzie można nami sterować?
Nie znam zamiarów naukowców z UCLA, ale taka możliwość istnieje. A to dlatego, że nasze czasy charakteryzuje zasada: „Jak coś może być użyte przeciwko człowiekowi, to prędzej czy później zostanie użyte". Celem tego typu badań raczej nie jest uszczęśliwienie ludzi, tylko usprawnienie technik manipulowania nimi. Stanisław Lem już dawno, bo w wydanej w 1964 r. książce „Summa technologiae", rozważał możliwość sterowania człowiekiem, drażnienia jego zmysłów poprzez czynniki zewnętrzne. Powinno być to zakazane. Chociaż...
Co takiego?