Magazyny znajdują się w miasteczku Swatowo, leżącym w obwodzie ługańskim, około 70 kilometrów od linii frontu. „Wojnę znaliśmy tylko z telewizora" – powiedział w piątek rano dziennikarzom jeden z mieszkańców. Teraz wszyscy kryją się w piwnicach lub w schronach przeciwlotniczych zbudowanych jeszcze w czasach ZSRR.
Do wybuchu doszło w nocy z piątku na sobotę. W składach przechowywano głównie pociski do „katiusz". Szef ukraińskiej administracji obwodu ługańskiego Hryhoryj Tuka poinformował, że magazyny zapaliły się od dwóch wystrzałów z rakietnicy. - Kiedy (żołnierze) gasili pierwszy pocisk, spadł drugi – powiedział.
Nie wiadomo jednak kto wystrzelił pociski: czy był to zamach, czy tylko niedbalstwo wartowników. Ukraińska służba bezpieczeństwa wszczęła śledztwo w sprawie zamachu terrorystycznego.
Według najnowszych danych, w serii eksplozji trwających prawie całą noc, zginęła co najmniej jedna mieszkanka Swatowa (trafiona odłamkiem pocisku w sklepie w którym pracowała). Kolejny mieszkaniec został ranny, tak jak i trzech żołnierzy.
W niewielkiej miejscowości uszkodzonych jest 35 budynków - to skutki zarówno fali uderzeniowej, jak i bezpośrednich trafień rozlatujących się na wszystkie strony pocisków. Odłamki trafiały domy nawet w promieniu trzech kilometrów od składów.