Przeprowadzenie lokalnych wyborów jest jednym z warunków mińskich porozumień pokojowych. Ale powinny się one odbyć m.in. pod międzynarodowym nadzorem, według ukraińskiego prawa i z udziałem ukraińskich partii politycznych.Separatyści nie zamierzali spełniać żadnego z tych warunków a wybory wyznaczyli na 21 lutego (Donieck) i 20 kwietnia (Ługańsk).
Teraz „prezydent Doniecka" Aleksandr Zacharczenko stwierdził, że u niego wybory odbędą się nie wcześniej niż w 2017 roku.
W ciągu ostatnich tygodni nie prowadzono w okolicach Doniecka żadnej kampanii przedwyborczej. Ale o swojej decyzji Zacharczenko poinformował w trzy dni po wizycie w Doniecki doradcy prezydenta Putina ds. separatystycznych republik Abchazji, Osetii Południowej oraz rejonu Donbasu Władisława Surkowa.
Według ukraińskiego wywiadu Surkow bardzo ostro beształ separatystycznych wodzów, kilku z nich zdymisjonował, zażądał nominowania kilku innych. Nie wiadomo tylko było, co doradca Putina powiedział separatystom na temat planowanych wyborów.
Po jego wyjeździe „prezydent Doniecka" ogłosił ich przełożenie o rok.