Reklama

Populiści z PO idą po władzę

Schetyna i Siemoniak w ślady Millera, Tuska i Kaczyńskiego.

Aktualizacja: 21.06.2016 20:25 Publikacja: 21.06.2016 19:27

Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak obiektywnie szkodzą państwu, ale swoją partię przybliżają do su

Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak obiektywnie szkodzą państwu, ale swoją partię przybliżają do sukcesu w wyborach – przekonuje autor

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W ostatnim czasie Platforma Obywatelska wykazała się skrajnym populizmem – najpierw kwestionowała sens wysłania naszych żołnierzy do walki z ISIS, a następnie zażądała dymisji ministra obrony narodowej.

W tym pierwszym przypadku używała argumentów godnych śp. Andrzeja Leppera, choć wiadomo, że gdyby dziś znajdowała się u władzy, postąpiłaby dokładnie tak, jak obecnie zrobił to rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nie chodzi więc o to, czy decyzja o wysłaniu naszych wojsk do Kuwejtu, a tak naprawdę do Syrii, jest słuszna czy nie, bo o tym warto rozmawiać. Chodzi o to, że pretensje zgłaszała partia, która w lojalności wobec USA od lat ścigała się z PiS, i gdyby teraz rządziła, postąpiłaby identycznie.

Wizerunek chwilowo nieważny?

Jeszcze większym populizmem, a nawet antypaństwowością, wykazali się politycy PO w drugim przypadku – na podstawie jednego prasowego artykułu o sprawie trzeciorzędnej zażądali dymisji Antoniego Macierewicza. Na kilkanaście zatem dni przed szczytem NATO w Warszawie opozycja domaga się wyrzucenie z rządu ministra obrony, bo ukazał się tekst o tym, że przed dekadą współpracował on z byłym donosicielem SB. Jeśli coś można nazwać skrajną nieodpowiedzialnością, to właśnie takie zachowanie ugrupowania opozycyjnego.

Zwróćmy uwagę, że robi to partia współzakładana przez byłego tajnego współpracownika PRL-owskich służb specjalnych. A i obecnie wśród jej europosłów znajdują się dawni TW. Szczytem więc hipokryzji, ale przede wszystkim nieodpowiedzialności, jest żądanie w obecnej chwili dymisji szefa MON przez taką właśnie formację.

Formację, dodajmy, która przez cztery poprzednie lata szefem sejmowej Komisji Obrony Narodowej uczyniła Stefana Niesiołowskiego – na sprawach wojskowości znającego się tyle, co Ryszard Petru na historii. Obecne działania PO osłabiają pozycję Polski wobec naszych zachodnich sojuszników oraz psują wizerunek Rzeczypospolitej, który jest przecież tak ważny i istotny (przynajmniej w opinii polityków Platformy).

Reklama
Reklama

Beton się sprawdza

Te dwie sprawy pokazują, jak bardzo totalną i nieodpowiedzialną opozycją staje się w ostatnim czasie PO. Ale jednocześnie udowadniają, że właśnie zaczęła ona skuteczną walkę o powrót do władzy.

Bo jak już się słusznie pooburzamy na żenujący poziom reakcji Platformy i na antypaństwowy wymiar jej działań, to dostrzeżemy, że tego typu polityka może przynieść partii wymierne korzyści. Pisałem już kiedyś, że w Polsce tylko totalna, fundamentalna i betonowa opozycja się sprawdza. Taką wobec Akcji Wyborczej Solidarność był Sojusz Lewicy Demokratycznej Leszka Millera, potem PiS i PO wobec SLD, następnie Donald Tusk wobec Jarosława Kaczyńskiego w latach 2005–2007, a na końcu Kaczyński wobec PO w okresie od 2007 roku do 2015.

Im Miller, Kaczyński czy Tusk bardziej szarżowali i im bardziej agresywni stawali się wobec rządzących, tym ich szanse na dojście do władzy się zwiększały. Szef SLD oskarżał Jerzego Buzka o to, że ludzie zamarzają w czasie zimy, i o to, że dzieci głodują na śmietnikach; Kaczyński nie chodził na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bo odmawiał urzędującemu prezydentowi prawa do zasiadania w pałacu; a Tusk zarzucał Kaczyńskiemu, że chce nas wyprowadzić z Unii Europejskiej i NATO.

Nie miało znaczenia, że wszystkie tego typu żale, pretensje i oskarżenia mało miały wspólnego z rzeczywistością. Najważniejsze, że podobały się wyborcom i zbliżały formułujących je polityków do upragnionej władzy.

Wyborcy tego żądają

Dziś więc Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak idą tą samą drogą – rzucają kalumnie, prześcigają się w populizmie, narażają na szwank interesy kraju, uprawiają opozycyjność totalną, wykorzystują każdy pretekst do walenia w rząd jak w bęben. I choć merytorycznie nie mają racji, choć często trafiają kulą w płot, choć posługują się skrajnym cynizmem (jak w obu opisanych na początku przypadkach), to właśnie takimi działaniami zbliżają się do odzyskania władzy za trzy i pół roku.

Liderzy PO są dobrymi i pojętnymi uczniami Millera, Tuska, a przede wszystkim Kaczyńskiego. Wiedzą, że z sensem czy bez opozycja zawsze musi być przeciwko rządzącym.

Reklama
Reklama

Jest tak zwłaszcza wtedy, gdy nastroje społeczne są przeciwko decyzjom oponentów – a tu akurat mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją. Z całą pewnością większość Polaków jest przeciwna wysłaniu wojsk na Bliski Wschód i z całą pewnością najbardziej znienawidzoną postacią gabinetu Beaty Szydło jest Antoni Macierewicz.

Nie można mieć więc pretensji do Platformy, że uderza z całą furią i wściekłością w rządzących akurat w tych sprawach i akurat w tym momencie. A że szkodzi to Polsce? Tak się u nas ułożyło, że odpowiedzialna i propaństwowa musi być zawsze koalicja rządowa. Opozycja zaś może sobie hulać do woli – bez oglądania się na dobro kraju i nasze interesy. Jest to możliwe, a nawet opłacalne, bo przyzwalają, a nawet żądają tego, wyborcy.

Nie miejcie zatem żalu do Schetyny czy Siemoniaka – obiektywnie szkodzą swoimi działaniami państwu polskiemu, ale oni jedynie kroczą ścieżką wydeptaną wcześniej przez swych poprzedników. Także przez tych, którzy dziś rządzą i zarzucają im działalność antypolską.

Autor jest politologiem, był europosłem PiS, PJN i Polski Razem

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama