Ale zarówno PO, jak i PiS upierały się przy państwowym węglu. Taka polityka dobija polską energetykę, a przecież w naszym interesie leży energia tania, z różnych źródeł – od OZE poprzez biopaliwa, gaz ziemny, w tym również z węgla. Chodzi jednak o to, aby te źródła konkurowały między sobą. Nie było takiego myślenia w poprzednim rządzie i nie ma w obecnym.
Zmiany w edukacji są też niestety przykładem chybionych działań. Zaproponowano powrót do systemu osiem plus cztery. Pytanie, czy dzięki temu poprawi się jakość nauczania, choćby na terenach wiejskich, czy poprawi się jakość nauczania języków obcych. Nie! Dzięki tym zmianom nic nie zostanie załatwione. Powstanie chaos, będziemy dalej tracić czas. I wreszcie ta antyreforma zwiększy nierówności edukacyjne. Wydłużenie podstawówki i opóźnienie rozpoczęcia edukacji przedszkolnej zmniejszy szanse, szczególnie dzieci wiejskich i z małych miasteczek, na lepszą edukację i dobre życie.
Plan Morawieckiego to nostalgia za PRL. Dlatego tak podoba się Kaczyńskiemu, który PRL-em jest mentalnie przesiąknięty.
Państwo powinno skupiać się na rzeczach najważniejszych i robić to dobrze. A nie ingerować w sprawy, na których się nie zna, czyli np. zajmować się produkcją stali.
Czyli plan Morawieckiego oznacza powrót do socjalizmu?
Powrót do przeszłości. W połączeniu z nacjonalizacją OFE to powrót do dominacji państwowej. Nieefektywnego sektora państwowego. Skazany jest na bankructwo albo porażkę. Co więcej, zabije inicjatywę i innowacje...
Jak to? Przecież innowacje to jeden z filarów tego planu...
Deklaracje, a nie działania. Państwowe firmy niczego nowego nie wymyślą. Ten program nie daje szans konkurencji, nie wspiera możliwości intelektualnych młodych Polaków.
To co w Polsce w obecnej sytuacji powinniśmy robić?
Nowoczesna zgłosiła ustawę o zrównoważonym budżecie. Polska powinna być krajem stabilnym makroekonomicznie. Zrównoważony budżet działa w ten sposób, iż w okresie przyspieszenia gospodarczego pojawia się nadwyżka w finansach publicznych, przy recesji – deficyt. W średnim okresie to się równoważy.
Zgłosiliśmy też ważny projekt ustawy upraszczającej życie przedsiębiorców. Jest w niej zapisana chociażby przyśpieszona amortyzacja i niższa 15-proc. stawka CIT. W tym tygodniu zgłosimy kolejnych pięć ustaw wspierających polską przedsiębiorczość.
Chcemy też zmienić system budowania mieszkań na wynajem. To jest działalność, która mogłaby uruchomić bardzo duży obszar prywatnego biznesu i stworzyć nowe miejsca pracy. Warunkiem jednak takich inwestycji jest przewidywalność prawa i warunki pozwalające na podpisywanie z lokatorami takich umów, które dają wynajmującemu bezpieczeństwo. Gdyby towarzyszyła temu szybsza amortyzacja, uruchomiłoby to koło zamachowe będące podstawą budowy mieszkań na wynajem w krajach zachodniej Europy. Pieniądze na to są, tylko nikt nie chce wchodzić w biznes, w którym trzeba konkurować z państwowym BGK, który de facto niszczy rynek.
Dlaczego państwo poprzez BGK miałoby niszczyć rynek mieszkaniowy?
BGK miał wart 5 miliardów plan budowania mieszkań na wynajem po cenach niższych od rynkowych. W efekcie nikomu prywatnemu nie opłacało się tego robić. Na świecie są rozwiązania, które pozwalają i zachęcają prywatnych deweloperów do budowania tańszych mieszkań. Mam o to pretensje do Platformy, a teraz do PiS. O takie podejście do gospodarki.
Co jeszcze powinniśmy zmieniać w gospodarce?
Obecna polityka utrzymywania państwowych firm do niczego nie prowadzi. To są synekury niedające wartości dodanej. Przy błędach i obecnej koniunkturze to może się bardzo źle skończyć. Wiele z tych firm powinno znaleźć prywatnego właściciela.
Np. prywatne kopalnie mają szansę przetrwać, a publiczne nie. Komisja Europejska już prowadzi z polskim rządem rozmowy w sprawie ciągłego dofinansowywania ze środków publicznych kopalń, co jest niezgodne z zasadami Unii i stanowi niedozwoloną pomoc publiczną.
Może skończyć się z zamykaniem nierentownych kopalń z powodu niezgodnej z prawem pomocy publicznej. Z dnia na dzień. Bez żadnych programów dla pracowników, którzy tracą pracę.
W planie Morawieckiego dużo miejsca poświęcono sprawie budowania polskiego długoterminowego kapitału. Czy to jest rzeczywiście potrzebne Polsce?
Polski kapitał już jest. Może jest rozproszony. Jego bazą są małe i średnie firmy.
Ale one nie są w stanie sfinansować niezbędnych dla Polski wielkich inwestycji, np. w energetyce.
Kapitał do takich inwestycji bierze się z oszczędności. Jedni odkładają oszczędności – inni z tych pieniędzy finansują inwestycje. Jest natomiast potrzeba, by była skłonność do inwestowania w realną gospodarkę. To jest możliwe, gdy prawo sprzyja inwestycjom, rządy są przewidywalne, a sytuacja makroekonomiczna stabilna. Tego wszystkiego w Polsce zaczyna brakować. Co do sytuacji makro, rośnie niepewność fiskalna wynikająca nie tylko ze wzrostu wydatków, np. na program 500+, ale całej serii nieodpowiedzialnych obietnic wyborczych. Choćby wyjątkowo kosztowne pomysły pomocy dla frankowiczów, obniżka wieku emerytalnego, czy też nacjonalizacja OFE. W Polsce mamy oszczędności na poziomie 20 proc. PKB – brak jest tylko warunków, by je chciano inwestować.
Ale struktura tych oszczędności nie sprzyja inwestycjom. Ta są przede wszystkim krótkoterminowe depozyty.
W Polsce tak jest od dawna. Fundusze emerytalne, które były źródłem takich inwestycji, wydłużają okres oszczędzania – niestety, kolejne rządy je likwidują i przejadają nasze oszczędności emerytalne. Wraz z zespołem ekspertów w zeszłym roku przedstawiliśmy prezydentowi Komorowskiemu propozycję rozbudowy III filara – czyli dobrowolnych ubezpieczeń emerytalnych. Propozycja ta polegała m.in. na tym, aby Polacy obowiązkowo zapisywali się do pracowniczych programów emerytalnych, a potem najwyżej mogliby się z nich wycofać. To pozwoliłoby na w miarę masowe uczestnictwo w tych funduszach i niskie ich koszty i wydłużyłoby okres oszczędności. Niestety, w Polsce po skoku na OFE każdy ma prawo zapytać, jak długo taki projekt będzie realizowany. Zaufanie do państwa zostało zniszczone.
Gdyby pan był na miejscu premiera Morawieckiego, to co by pan jeszcze wpisał do swojego programu gospodarczego?
Chciałbym, by państwo było przede wszystkim skuteczne. Zacząłbym więc od prostych podatków. Prosty CIT, prosty VAT. W odróżnieniu do tego, co dziś szykuje nam PiS. A więc jak najmniej ulg, tożsamość PIT z CiT-em przy działalności gospodarczej i obniżka stawek w miarę możliwości budżetu. Chciałbym państwa przyjaznego, wspierającego inicjatywy i pomagającego naprawdę potrzebującym. Niestety, boję się, że w najbliższym czasie takich możliwości nie będzie. Przy podatkach kluczową sprawą powinna być kwestia przejrzystej interpretacji prawa. Pensja minimalna powinna być równa połowie średniej płacy w danym powiecie, a pomoc społeczna powinna być kierowana tylko do tych, którzy naprawdę jej potrzebują. To dotyczy również programu 500+. Trzeba wprowadzić powszechny program mieszkaniowy polegający na budowie na dużą skalę mieszkań. Zachęty powinny być kierowane do tych, którzy budują te mieszkania. No i na koniec, podwyższenie wieku emerytalnego z powrotem do 67 lat.
Wycofanie się z programu 500+ nie przysporzyłoby pańskiej partii zwolenników.
My proponujemy, by dodatki na dzieci były wypłacane tylko rodzinom, w których dochód na głowę członka rodziny nie przekraczałby 2,5 tys. zł miesięcznie. Uważam, że nie stać nas na program zaproponowany przez PiS. Nie zarobiliśmy na taki luksus. Powinniśmy być fair wobec ludzi i publicznymi pieniędzmi wspierać tylko tych, którzy potrzebują.