W polityce największym błędem jest pomylenie życzeń z możliwościami. W wypadku polityki bezpieczeństwa taka pomyłka może się skończyć unicestwieniem państwa. Morał stąd prosty – nigdy nie wolno jej popełnić, nawet w imię najwyższych ideałów.
Romantycy nawoływali, by „mierzyć siły na zamiary, nie zamiar podług sił". Wzniosły cel miał być wartością samą w sobie, wystarczającą, by poświęcić dlań życie swoje i innych. Romantycy mieli niemały wpływ na ówczesną opinię publiczną i dlatego zamiast niepodległości dorobiliśmy się krwawo tłumionych powstań. Polska odrodziła się, gdy zrobiliśmy odwrotnie, niż radzili – dostosowaliśmy zamiary do posiadanych sił, wykorzystując sprzyjające okoliczności.
Nie inaczej dzieje się obecnie. Polska dostała bonus od losu w postaci geopolitycznej układanki, w której chwilowa słabość Moskwy pozwoliła nam dołączyć do struktur zachodnich i uniknąć przekleństwa poprzedniej niepodległości, czyli samodzielnego trwania pomiędzy Rosją (Związkiem Sowieckim) a Niemcami. Do tej pory, pomimo wszystkich błędów, a nawet niegodziwości towarzyszących transformacji, dobrze wykorzystaliśmy dany nam czas. Wszyscy. W tym odsądzające się dziś od czci i wiary PiS i PO, ich akolici wszelkiej maści, a nawet postkomuniści z SLD.
Polska jest członkiem NATO oraz UE, mamy stabilną gospodarkę i ponad dwie dekady wzrostu gospodarczego, co jest fenomenem w skali globalnej. Pięciu na siedmiu naszych sąsiadów to państwa przyjazne, zakotwiczone w tych samych strukturach międzynarodowych (poza Ukrainą). Stało się tak dzięki sprzyjającym okolicznościom oraz skutecznej, bo realistycznej polityce międzynarodowej i bezpieczeństwa, która osłoniła przemiany.
Świat zabulgotał
Wszystko to może jednak prysnąć, świat bowiem zaczął się ponownie przepoczwarzać. Okoliczności przestają nam sprzyjać. Dwa wielkie państwa nuklearne Chiny i Rosja rzuciły wyzwanie Zachodowi, domagając się rewizji światowego porządku. Ta druga nie zawahała się nawet przed użyciem siły zbrojnej i aneksją terytorium innego, uznawanego przez siebie państwa. Zaczyna się wyłaniać nowy system międzynarodowy, którego kształtu jeszcze nie znamy. Nie wiadomo też, czy narodzi się w miarę pokojowo, jak ład po upadku komunizmu, czy też wskutek wielkiej wojny, jak w 1918 i 1945 r. Obecnie taki konflikt jest nie tylko wyobrażalny, ale prawdopodobny na styku Chiny – Stany Zjednoczone z osią na Morzu Południowochińskim, Wschodniochińskim, Cieśninie Tajwańskiej i Półwyspie Koreańskim oraz Rosja – NATO z osią na Bałtyku i w Polsce. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by uzmysłowić sobie, co takie starcie oznaczałoby dla państwa frontowego, jakim jesteśmy.