Pan minister, i to jest niestety przerażające, nie ma pojęcia, o czym mówi. Tak, na poboczach dróg leżą pocięte drzewa i gałęzie. Nie przeszkadzają one w ruchu. Wywiezienie tego potrwa około miesiąca i będzie kosztowało kilka milionów złotych. Dlatego na wtorek zwołaliśmy nadzwyczajną sesję sejmiku i przeznaczymy na to środki. To oczywiste, że drzewa zostaną usunięte, dziury zasypane, i nie jest to jakieś specjalnie trudne ani pilne działanie. W ostatnią sobotę pani premier Szydło ogłosiła, że skutki nawałnicy są już usunięte, a my widzimy rolników, którzy ze łzami w oczach muszą wylewać mleko, bo nie mają prądu. Pilne jest zadbanie, żeby ludzie nie ponosili strat.
Premier Szydło twierdziła, że „niektórzy marszałkowie nie orientują się, jakie mają narzędzia do dyspozycji".
Tak, mamy odpowiednie narzędzia, wiemy o tym i z nich korzystamy i nie trzeba nas pouczać. Ale oprócz tego jest jeszcze zwykła ludzka przyzwoitość. Dam taki przykład. Zgłosiła się do nas pani starosta kartuska, Janina Kwiecień. Załamana i oburzona, bo dni mijały, a jej gminy cały czas były bez pomocy. Wszystko szło do Rytla, a do niej nic. Więc gdy zobaczyliśmy, że w sztabie wojewody panuje chaos i nikt nie koordynuje pomocy, sami zaczęliśmy to robić. Rozmawialiśmy z innymi samorządami i przedsiębiorcami i wskazywaliśmy im, gdzie trzeba jeszcze komuś pomóc. Gdańsk, Sopot i wiele innych samorządów przeznaczyło ogromne sumy dla poszkodowanych. To wywołało tylko niechęć wojewody, który ogłosił komunikat, że nasze działania „mają nieformalny charakter". Potem pani starosta Kwiecień dowiedziała się, że jej gmina nie została nawet wpisana do rozporządzenia, które gwarantowało szybką pomoc rządu. W podobnej sytuacji znalazły się też inne powiaty. Napisałem do pani Szydło bardzo grzeczny list z prośbą o uzupełnienie. Nawet nie wnikałem, jak to się mogło stać i czyja to wina. W odpowiedzi w sobotę usłyszałem obelgi od ministra Błaszczaka.
Czy rząd naprawił już ten błąd i uzupełnił rozporządzenie?
Jeszcze nie, podobno ma to nastąpić w środę. Nie wyobrażam sobie, by mógł tego nie zrobić.