Zalety Tarasewicza malarza oraz Tarasewicza pedagoga można poznać i docenić na wystawie w Galerii aTAK.
W ubiegłym roku Krzysztof Musiał, właściciel galerii, urządził plener w swej andaluzyjskiej posiadłości. Wyżej wspomniany profesor z asystentem Wojciechem Zubalą plus czworo studentów spędzili ponad trzy tygodnie w bajkowej scenerii Andaluzji. Pobyt był intensywny, jego efekty (19 obrazów i mural) widoczne na ścianach galerii. W programie pleneru było zwiedzanie najważniejszych miast południa Hiszpanii: Malagi, Kadyksu, Kordowy, Sewilli, Grenady; kontakty z tamtejszą kulturą i tradycjami.
W Sewilli plenerowicze trafili na lokalne święto. Rytuał fiesty wymaga specjalnych kostiumów, zwłaszcza dla kobiet. Ich falbaniaste, obłędnie kolorowe spódnice tak urzekły Tarasewicza, że pierwszy raz w życiu namalował obrazy… w kropki. Zastosował maksymalnie kontrastowe barwy: czerwień zestawił z zielenią, amarant położył na turkusie, szafir na słonecznej żółci. Położył farby gładko, bez zwykłych u niego grubych faktur. Jak powiększone próbki tkanin sukien andaluzyjskich piękności.
W Galerii aTAK serii w grochy towarzyszy wielkie malowidło ścienne. Też w kropy, niebieskie na żółtku. Dookoła obrazy pozostałych uczestników hiszpańskiej przygody.
Najbardziej w klimacie są kompozycje dwóch pań już z dyplomami ASP. Elizę Danowską i Marię Szkop łączy upodobanie do stylizacji na naiwność. Dla obydwu idolem jest Celnik Rousseau. Tworzą słodkie landszafty, z pietyzmem odmalowując każdy włos, listek, płatek. Ich młodsi koledzy – Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, obecnie studenci IV roku – żeglują w stronę surrealizmu.