[b]Oddanie panu władzy nad transferami to efekt rewolucji w klubie po odpadnięciu z Levadią. Bardzo niepolskie rozwiązanie: nie tylko nie zwolnić trenera po klęsce, ale jeszcze dodać mu uprawnień. Dobrze się pan z tą władzą czuje? [/b]
Dopiero uczę się tego modelu pracy. Zimą będę chciał trochę przeorganizować sztab, obowiązków jest mnóstwo. Znacznie więcej niż wówczas, gdy mieliśmy w klubie dyrektora sportowego Jacka Bednarza.
[b] Często pan przywołuje cytat z „Szeregowca Ryana”, gdy po uratowaniu kolegi żołnierze mówią do niego: A teraz pokaż, że na to zasłużyłeś. To jest pana zadanie od szefów na ten sezon: pokaż, że zasłużyłeś, by uniknąć zwolnienia i dostać więcej transferowej swobody? Krótko mówiąc: awans do Ligi Mistrzów albo koniec. [/b]
Jeśli uda mi się sprowadzić tych zawodników, których chciałbym, nasze szanse w Europie będą dużo większe. Wierzę w swoją pracę i swój pomysł na zespół. Moim zdaniem miejsce Wisły w Europie nie jest tam, gdzie je wskazała porażka z Levadią. Więcej prawdy o nas powiedziały poprzednie eliminacje, gdy też nie awansowaliśmy do LM, ale potrafiliśmy przejść Beitar Jerozolima, pokonać w jednym meczu Barcelonę, a z Pucharu UEFA odpadliśmy po wyrównanej walce z Tottenhamem.
[b]Więc dlaczego przegraliście z Levadią? [/b]
Nie chcę do tego wracać. Wiem, co zrobiłem źle, wyciągnąłem wnioski. Następne eliminacje rozegram inaczej.
[b] To chęć udowodnienia jeszcze czegoś z Wisłą była powodem, że odmówił pan, gdy PZPN zaprosił pana do rozmów na temat objęcia reprezentacji po Leo Beenhakkerze? [/b]
Rozmawialiśmy z szefami Wisły na temat dłuższej współpracy i uważałem, że rozpoczynanie negocjacji z PZPN byłoby co najmniej nieeleganckie.
[b]Rozmawiamy po konferencji trenerów: co to jest ta słynna ostatnio Polska Myśl Szkoleniowa? Jest taka zła, jak mówią media, czy taka dobra, jak mówią ludzie z PZPN. Pan się czuje jej uczniem? [/b]
A jest jakaś jedna polska szkoła? I czy to jest gra z kontry, jak się przyjęło uważać, czy taka gra jak Lecha Poznań Franciszka Smudy, czyli ostry pressing na połowie przeciwnika? Ta szkoła to wytrych na potrzeby mediów. Wszystko zależy od piłkarzy. Ktoś, kto po mnie przyjdzie do Wisły, nie każe przecież piłkarzom stać na linii swojego pola karnego i czekać na kontrataki. Bo wie, że to nie jest styl dla nich. A czy jest na przykład czeska szkoła, rumuńska?
[b] To pan wywołał szkołę rumuńską. Gdy pan przychodził do Wisły niedługo po Danie Petrescu, wielu mówiło: Skorża pokazał Rumunowi, co to znaczy być dobrym trenerem. Ale dziś, gdy Wisła jest po Levadii, a Petrescu z Unireą po grze w rundzie grupowej LM, mówią, że to pan powinien się uczyć od niego. [/b]
Ja lubię się uczyć od osób, które coś mają do zaoferowania, i jeszcze długo będę się uczył. Ale dla mnie Unirea Urziceni czy BATE Borysów, kluby, które w ostatnich latach dostały się do LM mimo niskich budżetów, to specyficzne przykłady. Bo co sezon jakaś taka historia się zdarza, ale chodzi ciągle o inne drużyny. Więc to jest dla mnie ciągle bardziej sprawa przypadku, łatwiejszego losowania niż trwale budowanej pozycji. I w Polsce nie widzę dziś klubu z wystarczająco silną kadrą, by pogodzić grę w kraju z grą w pucharach.
[b] Czyli przestańmy się mamić? [/b]
Nie, wzmacniajmy się.
[b] Rozmawiał pan o tym z Bogusławem Cupiałem? [/b]
Cały czas rozmawiamy. I tyle w tym temacie.