Rozwój Polski jest zagrożony

O powstaniu i zadaniach Narodowej Rady Rozwoju w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówi prezydent Lech Kaczyński

Publikacja: 07.01.2010 03:25

Rozwój Polski jest zagrożony

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

„Rz” jako pierwsza informowała o pomyśle głowy państwa, by powołać taką radę – gremium ekspertów, którzy mają dyskutować o problemach społecznych i gospodarczych. Dziś jej pierwsze posiedzenie.

Przybędą na nie eksperci o bardzo różnych poglądach (rada ma być pluralistyczna), m.in. minister pracy Jolanta Fedak (PSL), były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska Stanisław Gomułka, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i kojarzony z lewicą prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Jeden z uczestników dzisiejszego spotkania mówi nieoficjalnie „Rz”, że inicjatywa Lecha Kaczyńskiego jest bardzo cenna pod warunkiem, iż nie zostanie wykorzystana w kampanii prezydenckiej.

[b]Rz: Po co prezydentowi Narodowa Rada Rozwoju w ostatnim roku kadencji?[/b]

[b]Lech Kaczyński:[/b] Rada jest potrzebna nie mnie, ale nam wszystkim. Debaty na różne tematy organizowane są w Pałacu Prezydenckim od początku mojej prezydentury, a nie od dzisiaj. Było ich szczególnie dużo w latach 2008 – 2009, gdy się wydawało, że Polsce grozi głębszy kryzys gospodarczy, który szczęśliwie tak bardzo nie dotknął naszego kraju. Spotykali się tutaj finansiści, ekonomiści, specjaliści od rolnictwa czy polityki społecznej, samorządowcy, a także przedstawiciele pracodawców i związków zawodowych. Jednym z efektów tych debat jest właśnie powołanie Rady Rozwoju, bo część naszych gości podkreślała, że nie ma obecnie w Polsce organu czy ciała, które stwarzałoby możliwość zasadniczej debaty na temat rozwoju naszego kraju i jego przyszłości, oraz że powinno powstać takie miejsce wymiany myśli między ekspertami z różnych dziedzin.

[b]Czemu ta Rada ma służyć?[/b]

To będzie forum do dyskusji dla ludzi o bardzo różnych poglądach i profesjach. Zaprosiliśmy do pracy w Radzie znakomite grono ekonomistów, socjologów, prawników, urbanistów, ale także samorządowców, działaczy związkowych i przedstawicieli pracodawców.

I nie chodzi nam o perspektywę kilkuletnią. Będziemy się zajmować zagrożeniami i szansami, przed którymi stoi Polska nie tylko dziś, ale przede wszystkim w znacznie dłuższej perspektywie, przynajmniej dwóch dziesięcioleci, w czasie których nasz kraj powinien dynamicznie się rozwijać, podobnie jak w minionym już dwudziestoleciu naszej transformacji. A zaczynamy od czegoś, o czym jeszcze dziesięć lat temu bym nie mówił, czyli od demografii. Bo proces kurczenia się naszego społeczeństwa, a co za tym idzie – zmiana struktury wiekowej, rodzi poważne zagrożenie dla dalszego rozwoju.

[wyimek]Nie ma w Polsce ciała, które daje możliwość zasadniczej debaty o rozwoju kraju[/wyimek]

[b]Demografowie już w latach 90. alarmowali, że te zmiany będą w przyszłości ogromnym problemem. [/b]

To prawda, wówczas wydawało mi się jednak, że jest to proces przejściowy, charakterystyczny dla pierwszych lat transformacji, a związany m.in. z wysokim bezrobociem, szczególnie wśród ludzi młodych, i brakiem mieszkań. Swoistym lękiem przed brakiem perspektyw. Sądziłem, że gdy te problemy zostaną rozwiązane, to tendencja się odwróci i unikniemy zapaści demograficznej. Tymczasem okazuje się, że jest to proces spowodowany zmianami kulturowymi. Ale nie tylko na demografii będziemy się skupiać. Mamy problem długu finansów publicznych, który za poprzedniego rządu spadał, a teraz, niestety, urósł do 57 proc. PKB, co musi budzić niepokój. Jest też kwestia systemu emerytalnego związana bezpośrednio ze zmianami demograficznymi, która w przyszłości będzie miała fundamentalne znaczenie, także dla stanu finansów państwa.

Na marginesie dodam, że obecną reformę emerytalną uważam za nieudaną. Nie została ona dokończona i po dziesięciu latach z pewnością wymaga nie tylko dyskusji i oceny, ale i konkretnych propozycji legislacyjnych. Tematów jest wiele.

Warto się zastanowić, w jakim zakresie kontynuować prywatyzację. Są wreszcie sprawy edukacyjne. Z jednej strony osiągnęliśmy sukces, jeżeli chodzi o liczbę absolwentów studiów wyższych, ale z drugiej strony poziom nauczania pozostawia, niestety, bardzo wiele do życzenia. Te wszystkie sprawy składają się na problem roli państwa i powinny być przedmiotem rozmowy.

[b]Co ona ma przynieść?[/b]

Ma zostawić ślad w postaci tez, które w przyszłości będzie można przerobić na programy – dla nas i naszych następców. Polski nie stać na tracenie czasu, odkładanie na później rozmowy o tym, co dla kraju i Polaków najważniejsze.

[b]Powołanie tej rady w roku wyborów prezydenckich może rodzić zarzuty, że jest to działanie związane z kampanią.[/b]

Taki zarzut jest nieuprawniony, bo, jak już mówiłem, debaty od początku towarzyszyły mojej prezydenturze. A poza tym nie sądzę, żebym zdołał przeciągnąć na swoją stronę większość tych ludzi, którzy zgodzili się zasiadać w Radzie.

[b]Tak się różnią? [/b]

Niektórzy z nich mają liberalne poglądy gospodarcze. Mówię o pani Henryce Bochniarz czy Andrzeju Sadowskim i prof. Stanisławie Gomułce. Są też eksperci z prawa pracy zupełnie nie z mojej opcji politycznej, np. Joanna Staręga-Piasek związana ze środowiskiem dawnej Unii Demokratycznej. Ale są też ludzie związani z lewicą. Oczywiście są także osoby o poglądach zbliżonych do środowiska politycznego, z którego się wywodzę. Sądzę zresztą, że ten skład będzie jeszcze uzupełniany o kolejnych ekspertów, bo na dziś, żartobliwie mówiąc, widzę przechył w stronę liberalizmu. Tak czy inaczej to nie jest ciało, które może stanowić jakąkolwiek płaszczyznę rozmowy politycznej.

[b]A czy ludzie o tak rozbieżnych poglądach będą w stanie wypracować wspólne tezy?[/b]

Tak, bo rada nie będzie przesądzała o konkretnym rozwiązaniu danego problemu. Sądzę, że w niektórych sprawach możemy wypracować dwie czy nawet trzy koncepcje, z których będzie można czerpać intelektualnie i merytorycznie przy tworzeniu dobrych rozwiązań dla Polski.

[b]Trudno było zgromadzić taką pluralistyczną radę?[/b]

Nie, pojedyncze osoby nam odmówiły, ale wyłącznie z powodu innych obowiązków zawodowych.

[b]Czy strona rządowa też będzie zapraszana do debaty?[/b]

Tak, na dzisiejsze posiedzenie została zaproszona minister pracy Jolanta Fedak. Mam nadzieję, że przedstawiciele administracji rządowej będą stałymi gośćmi na posiedzeniach naszej Rady, również ministrowie.

„Rz” jako pierwsza informowała o pomyśle głowy państwa, by powołać taką radę – gremium ekspertów, którzy mają dyskutować o problemach społecznych i gospodarczych. Dziś jej pierwsze posiedzenie.

Przybędą na nie eksperci o bardzo różnych poglądach (rada ma być pluralistyczna), m.in. minister pracy Jolanta Fedak (PSL), były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska Stanisław Gomułka, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i kojarzony z lewicą prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!