Niczego nie robię na pół gwizdka

Czwarta runda singla w Wielkiem Szlemie to jest historyczny moment, ale też miałem sporo szczęścia w losowaniu - przyznaje Łukasz Kubot w rozmowie z "Rz"

Publikacja: 24.01.2010 11:18

Łukasz Kubot

Łukasz Kubot

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

[b] Kiedy dowiedział się pan o tym, że Michaił Jużny oddaje mecz walkowerem?

Łukasz Kubot:[/b] Rozgrzewałem się z Marachem od 9.30 do 10.00, a po nas rozgrzewał się Jużny. Poszedłem do szatni, przygotowałem rakiety, rozciągałem się. Podszedł Jużny podał mi rękę i powiedział, że wycofuje się z turnieju. Trener Miszy, powiedział mi, że Rosjanin nie może wyjść na kort. Dał mu się we znaki mecz z Richardem Gasquetem. 4 i pół godziny, potem jeszcze dobił go debel. Gdyby wyszedł na kort, mógłby tylko pogorszyć sytuację.

[b] Co pan czuł? [/b]

Z jednej strony radość, z drugiej strony, współczuję mu, bo wiem, że kontuzja na początku roku to niemiła historia. Życzę Miszy, aby jak najszybciej wrócił do zdrowia i na korty. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak „wygrałem“ mecz. W Belgradzie Andriejew poddał się, ale w trakcie gry. Pokonały go mięśnie brzucha. W deblu zdarzyło mi się dwa, może trzy razy wygrać mecz walkowerem, ale w singlu nie przypominam sobie takiej sytuacji.

[b]Czwarta runda singla w Wielkiem Szlemie to duża sprawa...[/b]

Na pewno to jest historyczny moment, ale też miałem sporo szczęścia w losowaniu. Ale szczęściu też trzeba pomóc.

[b]Marzy pan o tym, żeby grać w każdym Wielkim Szlemie bez konieczności przebijania się przez eliminacje? [/b]

Tak. To mój cel. Trudniej będzie w turniejach Masters, bo trzeba być sklasyfikowanym między 40 a 50 miejscem. Do tego jeszcze daleka droga. Ale już w imprezach niższej rangi, będzie mi łatwiej wejść do turniejowej drabinki.

[b] Djoković zmienił styl gry od czasu zwycięstwa w Australian Open w 2008 roku. Jaki to będzie mecz?[/b]

Grałem z nim w Belgradzie w finale turnieju, który zmienił moją karierę. Mam fantastyczne wspomnienia, miałem też trochę szczęścia, bo byłem lucky loserem. Djoković jest wielką gwiazdą w Serbii, ale publiczność zachowała się fair, biła brawo przy pięknych zagraniach z obu stron. Novak był bardzo zdenerwowany przed meczem, bo nie znał mnie, więc nie wiedział czego się spodziewać. Jeśli mam szukać szans w meczu z Novakiem, to muszę atakować jego drugi serwis. Pierwsze podanie ma fenomenalne. Piłka skacze bardzo wysoko, więc będę miał ciężko. Nawet nie wiedziałem na kogo mogę wpaść, dopiero Oli Marach powiedział mi, że teraz pora na Djoko. Będę starał się grać swój najlepszy tenis.

[b]Ostatnie lata były dla polskiego męskiego tenisa smutne...[/b]

Od czasów pana Wojtka Fibaka nie mieliśmy żadnego tenisisty w pierwszej 50 rankingu. Muszą być sukcesy, muszą być mecze w telewizji. Nie ma systemu szkolenia, nie ma zawodników na poziomie światowym, ale może teraz coś ruszy z miejsca. Może wtedy więcej ludzi zacznie chodzić na korty, bo wiem, że w Polsce wiele osób uprawia tenis rekreacyjnie. Nie można też stawiać znaku równości między tenisem amatorskim a wyczynowym. Ogląda się mecz w telewizji i wiara mówi, że to tak fajnie, piłeczki sobie przebijają, kasa leci, są w Australii, świeci słoneczko, limuzyna zawozi ich z hotelu na kort, po prostu bajka. A nikt nie wie ile to kosztuje wysiłku. Sam tenis nie jest problemem. Przygotować się do meczu, to jest wyzwanie.

Wszystkie podróże, zmiana czasu, hotele, rezerwacje. Jestem takim Robinsonem Crusoe, który cały czas podróżuje, czegoś szuka, stara się poprawić. Na ekranie wygląda to ładnie, ale to jeden z najtrudniejszych sportów. Sezon trwa prawie 11 miesięcy. Wyrzeczenia poza kortem są gigantyczne, bliskie klasztornym. Nie chcę nikomu ubliżać, ale w Polsce poza panem Radwańskim, który wychował swoje córki, nie ma wybitnych trenerów. Ludzie czasami źle o nim mówią, ale zasługuje na szacunek za pracę, którą wykonał. Doprowadził dziewczyny do światowego tenisa. U nas nie ma fachowca, który przygotuje zawodnika na pierwszą 50 czy 30 światowego rankingu.

[b]Jest panu łatwiej, bo tata też uprawiał sport?[/b]

Tata zawsze mi powtarzał maksymę: będziesz zdrowy, będziesz miał szansę wykonać pracę. Wykonasz pracę, to przyjdą wyniki. Prędzej czy później jak przyjdą wyniki, to przyjdą pieniądze. To jest takie kółko, które cały czas się toczy. Lata harówki procentują. Żeby coś od życia dostać, trzeba pokazać jakiś poziom. Mam nadzieję, że znajdzie się sponsor, abym mógł się rozwijać i zabierać na turnieje cały team. Chciałbym tak jak najdłużej funkcjonować.

[b]W debla będzie pan grał na maksymalnych obrotach?[/b]

Oczywiście. Nic nie robię na pół gwizdka. A z Novakiem też będę walczył.

[b] Kiedy dowiedział się pan o tym, że Michaił Jużny oddaje mecz walkowerem?

Łukasz Kubot:[/b] Rozgrzewałem się z Marachem od 9.30 do 10.00, a po nas rozgrzewał się Jużny. Poszedłem do szatni, przygotowałem rakiety, rozciągałem się. Podszedł Jużny podał mi rękę i powiedział, że wycofuje się z turnieju. Trener Miszy, powiedział mi, że Rosjanin nie może wyjść na kort. Dał mu się we znaki mecz z Richardem Gasquetem. 4 i pół godziny, potem jeszcze dobił go debel. Gdyby wyszedł na kort, mógłby tylko pogorszyć sytuację.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!