Powód zwłoki – długotrwałe procedury oraz bałagan w dokumentacji.
Ministerstwo Sportu w imieniu Skarbu Państwa zobowiązało się spłacić zaległości generalnych wykonawców – Hydrobudowy i Alpine – wobec firm budowlanych, które pracowały dla nich przy budowie Stadionu Narodowego w Warszawie. Ale sprawa uregulowania największych długów utknęła w urzędniczych procedurach i sądach, do których są kierowane sprawy o ugody.
W efekcie z 97,7 mln zł roszczeń zgłoszonych przez niemal setkę podwykonawców spółka Narodowe Centrum Sportu (od stycznia jest to NCS Rozliczenia) wypłaciła tylko 24 mln zł.
W najgorszej sytuacji są firmy, których wierzytelności za roboty sięgają powyżej 500 tys. zł. Muszą czekać, aż sąd wyda postanowienie zezwalające NCS na podpisanie ugody. Najwięcej pieniędzy – ponad 61,5 mln zł – domagają się dwaj tzw. duzi podwykonawcy – Imtech Polska i Konsorcjum EQA (w tym Elektrobudowa), a pozostałe 36 mln zł to roszczenia małych firm.
– W mojej sprawie sąd nie wyznaczył nawet terminu pierwszego posiedzenia, a ja mam porozumienie podpisane z NCS od lipca – mówi z goryczą Andrzej Konior. Jego firma, pracując dzień i noc, w maju tuż przed turniejem Euro wymieniła wszystkie sufity. Konior do dziś nie otrzymał zapłaty za te prace, grozi mu, że komornik zlicytuje jego dom.