Ogień zabrał wszystko

Tuż przed Bożym Narodzeniem czteroosobowa rodzina Jarzyńskich została bez dachu nad głową. Pogorzelcom pomaga dzielnica, opieka społeczna, sąsiedzi

Aktualizacja: 12.12.2007 01:50 Publikacja: 12.12.2007 01:49

Ogień zabrał wszystko

Foto: Rzeczpospolita

Ulica Przemian to cichy zakątek Białołęki. To tu stoi mały domek państwa Jarzyńskich. Jego dach jest zwęglony. W budynku młode małżeństwo Paweł i Edyta porządkują sprzęty. W największym pokoju nie ma części sufitu, przez otwór siąpi deszcz.

– Po pożarze córka mieszka u koleżanki z klasy, syn u kolegi. Ja też u koleżanki, a mąż u kolegi. Nasz jamnik Dejzy z legwanem Stefanem trafili do babci – opowiada pani Edyta. – Dom ma 60 lat. Remontowaliśmy go tak, jak finanse pozwalały. Niedawno położyłem podłogę – pokazuje zgliszcza Jarzyński.Feralnego dnia w piątek wieczorem był w domu z dziewięcioletnim synkiem Damianem.

– Kiedy syn zasypiał, poczułem swąd. W dużym pokoju, w którym mamy kominek, zobaczyłem dym. Ale nigdzie się nie paliło. Potem wszedłem na strych, a tam już buzował ogień. Złapałem syna i wybiegłem na dwór. Potem jeszcze wpadałem po najważniejsze sprzęty, zwierzęta. Aż przyjechała straż pożarna i ugasiła ogień – mówi Jarzyński.

Podczas gaszenia dom został zalany wodą. Remont trzeba zrobić przed zimą, bo jak mróz chwyci, to woda rozsadzi ściany. Państwo Jarzyńscy znaleźli firmę, która odbuduje dom. Ale to kosztuje 50 tys. zł, a rodzina wydała już pieniądze na remont.

Teraz wszyscy im pomagają: do sąsiadów trafiły meble, ośrodek pomocy społecznej zbiera ubrania. Paweł Tyburc, przewodniczący rady dzielnicy, zorganizował spotkanie rodziny z burmistrzem. Wczoraj Jacek Kaznowski zadeklarował:

– Dajemy im 8 tys. zł. Za tydzień będą mogli się wprowadzić do mieszkania spółdzielczego, czynsz do marca opłaci dzielnica. Jak będzie trzeba, to i do czerwca. Do tego czasu powinni wyremontować dom. – To fajna rodzina. Warto jej pomóc – mówi Monika Kudelska z OPS. Pieniądze wpłacać można na konto Banku Millennium: 25257116022020000000076845215.

Ulica Przemian to cichy zakątek Białołęki. To tu stoi mały domek państwa Jarzyńskich. Jego dach jest zwęglony. W budynku młode małżeństwo Paweł i Edyta porządkują sprzęty. W największym pokoju nie ma części sufitu, przez otwór siąpi deszcz.

– Po pożarze córka mieszka u koleżanki z klasy, syn u kolegi. Ja też u koleżanki, a mąż u kolegi. Nasz jamnik Dejzy z legwanem Stefanem trafili do babci – opowiada pani Edyta. – Dom ma 60 lat. Remontowaliśmy go tak, jak finanse pozwalały. Niedawno położyłem podłogę – pokazuje zgliszcza Jarzyński.Feralnego dnia w piątek wieczorem był w domu z dziewięcioletnim synkiem Damianem.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!