Stolica pozazdrościła Krakowowi Międzynarodowego Triennale Grafiki, które istnieje już cztery lata. Na razie oglądamy w Królikarni wystawę-prolog: „Interpretacje. Tradycje warszawskiej grafiki warsztatowej”. Przypomina największe indywidualności stołecznego środowiska od międzywojnia do dziś. Ze zbiorów muzeum wybrano 180 prac 30 autorów.
Paradę mistrzów otwiera Władysław Skoczylas, nestor i założyciel Katedry Grafiki stołecznej ASP. Po 1918 roku marzył o wykreowaniu sztuki narodowej, jak inni artyści zrzeszeni w stowarzyszeniach Rytm i Ryt. Skoczylas należał do obydwu formacji.
W swych drzeworytach mieszał stylistykę ludową z manierą art déco. Jego żywiołem była tematyka góralska. „Dumny Harnaś” to jego wizytówka. Studentami Skoczylasa, również należącymi do Rytu, byli Stanisław Ostoja-Chrostowski i Tadeusz Kulisiewicz. Drugi z wymienionych zmarł 20 lat temu – tym bardziej wypada go przypomnieć.
Jak profesor pracował w technice drzeworytu, początkowo także inspirując się folklorem góralskim (cykl „Szlembark”). Ale w dojrzałej fazie twórczej zmienił styl, poszedł w kierunku syntezy. Charakteryzował sylwetki i twarze w kilku zdecydowanych, a zarazem niezwykle delikatnych liniach. Popularny w czasach PRL, dla wielu stanowił wzór „nowoczesności”.
Z kolei Halina Chrostowska eksperymentowała z linorytem. Osiągała efekty bliskie malarstwu: gruba faktura, bogata kolorystyka, każda odbitka inna. Jej piękne prace najczęściej pokazują kruche kobiece akty.