Stadiony, które Polska buduje na Euro 2012, mają mieć po kilkadziesiąt tysięcy miejsc. Ich projekty prezentują się imponująco. Co jednak zrobić, by po zakończeniu mistrzostw Europy nie zostały one bardzo drogimi i nieużytecznymi pamiątkami po imprezie?
– Stadiony muszą spełniać kilka funkcji. Nie mogą być jedynie boiskami do gry, bo jak pokazuje przykład niektórych państw, po wielkich mistrzostwach będą świeciły pustkami – mówi Marek Michałowski, prezes Budimeksu.
Do takiej sytuacji doszło w Portugalii, która na mistrzostwa zafundowała sobie dziesięć supernowoczesnych stadionów. Teraz utrzymanie ich spoczywa na barkach samorządów.
– W Madrycie czy Barcelonie można stawiać stadiony nawet na 100 tys. ludzi, ale tam są drużyny, które co tydzień zapełniają areny widzami – mówi Michałowski. – W Polsce takich drużyn nie mamy i nic nie wskazuje, byśmy się ich szybko dorobili. Dlatego stadion musi przyciągać innymi funkcjami, np. centrum rekreacyjnym, sklepami. Gdy się je dołączy, jest szansa, że stadion będzie stale żył.
– Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy mieć dużych, 50-tysięcznych stadionów – uważa z kolei Marek Gutkowski, prezes firmy Mostostal Kielce. – Mają je nasi sąsiedzi i potrafią mądrze wykorzystać. Nie boję się, że będą się marnowały, choć faktycznie trzeba mieć na nie pomysł.