– Jest szansa na spójne, planowe zagospodarowanie sporego kawałka miasta, stworzenie funkcjonalnego centrum na prawym brzegu Wisły, połączenie Pragi-Południe z Pragą-Północ dzielnicą sportowo-rekreacyjną – mówi były naczelny architekt miasta, dziś prezes spółki Narodowe Centrum Sportu Michał Borowski.

Taką szansę stwarza z jednej strony ogłoszony właśnie rządowo-samorządowy konkurs na zagospodarowanie 40 hektarów wokół przyszłego Stadionu Narodowego. Z drugiej – skorelowanie planu, który powstanie po tym konkursie, z planami miejscowymi Portu Praskiego i rejonu Dworca Wschodniego. To gratka dla urbanistów. Nie ma dziś w Warszawie drugiego takiego rejonu w centrum miasta, który ma szanse powstać niemal od zera. – Roboczo nazwałem to StadionCity, bo specyficzną dominantą będzie tam Stadion Narodowy. I do niego planiści będą się musieli odnieść – zaznaczył Borowski, mówiąc o miastotwórczej funkcji stadionu na spotkaniu zorganizowanym przez Instytut Stefana Starzyńskiego.

Do Euro 2012 nie da się przybliżyć Wisły miastu. Można tylko przyciąć chaszcze - Michał Borowski prezes spółki NCS

Sam stadion będzie nietypowy. Ma tętnić życiem nawet wtedy, gdy nie będą się tam odbywały mecze czy koncerty. W obiekcie znajdą się biura organizacji sportowych, Muzeum Sportu, kawiarnie, restauracje i hotel. – Każdy będzie mógł wejść z ulicy, wypić kawę i zerknąć na boisko – mówi Mariusz Rutz, wiceprezes firmy JSK Architekci projektującej Narodowy.W najbliższym otoczeniu jednak nie powstanie, jak głosi nazwa spółki, Narodowe Centrum Sportu. – Takie centrum to romantyzm – ocenia Borowski. Jego zdaniem nie ma szans na zapowiadaną tam pływalnię olimpijską. – Lepiej budować ją na AWF – twierdzi Borowski. Za realny uważa natomiast pomysł wybudowania tu sali konferencyjno-kongresowej i wielofunkcyjnej hali imprez. Reszta zależy od inwencji architektów. Możliwa jest np. kładka piesza łącząca Pragę ze Śródmieściem, korso spacerowe wzdłuż al. Zielenieckiej. Euro 2012 sprowokuje też dobre skomunikowanie tego rejonu (metro, SKM, nowe linie autobusowe) z całym miastem. Do 2012 r. nie będzie natomiast możliwe zagospodarowanie praskiego brzegu Wisły.

– Dopóki rzeka nie będzie uregulowana, zapomnijmy o odwracaniu Warszawy do Wisły. Możemy najwyżej wyciąć chaszcze – uważa Borowski.