W nocy z 23 na 24 marca 1944 roku żandarmeria niemiecka z Łańcuta dotarła do oddalonej o kilka kilometrów wioski o nazwie Markowa. Celem było gospodarstwo Ulmów, gdzie ukrywały się rodziny żydowskie Szallów i Goldmanów. Wydał ich posterunkowy policji granatowej, Ukrainiec Włodzimierz Leś, chcący w ten sposób pozbyć się proszących o zwrot mienia Żydów, którym wcześniej sam pomagał.
W ciągu kilkunastu minut cała rodzina Ulmów – Józef i Wiktoria oraz ich dzieci: Stasia, Basia, Władzio, Franuś, Antoś, Marysia – została wymordowana. Jak zeznawał po wojnie świadek: „W czasie rozstrzeliwania na miejscu egzekucji słychać było straszne krzyki, lament ludzi, dzieci wołały rodziców, a rodzice już byli rozstrzelani. Wszystko to robiło wstrząsający widok”. Krzyk mordowanych był cichszy o głos nienarodzonego, bezimiennego dziecka, które Wiktoria spodziewała się w najbliższym czasie urodzić...
Historia rodziny Ulmów cudem przebiła się do świadomości publicznej. Stało się tak głównie dzięki procesowi beatyfikacyjnemu i w konsekwencji nagłośnieniu sprawy przez media. Jest to wyjątek, pomimo bowiem upływu ponad 60 lat od zakończenia II wojny światowej wciąż bardzo niewiele zrobiono w Polsce dla upamiętnienia i przywrócenia pamięci o Polakach mordowanych przez okupanta niemieckiego za pomoc ludności żydowskiej. Jakkolwiek generalnie (niestety poza Polską nie zawsze) wiadomo, że na ziemiach polskich za pomoc Żydom groziła kara śmierci, to jednak skala zjawiska oraz problematyka z tym związana pozostaje na ogół nieznana.
Nikt, nawet pośród historyków, nie potrafi podać choćby przybliżonej liczby Polaków, którzy z tego powodu zostali zamordowani lub w inny sposób represjonowani. Badania przeprowadzone w latach 60. ubiegłego wieku przez prokuratora Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich Wacława Bielawskiego wskazują na co najmniej kilkaset ofiar. W okresie PRL nie było jednak odpowiedniej atmosfery do rzetelnego badania kwestii pomocy, historię komuniści traktowali instrumentalnie. Ponadto brakowało świadomości, że tematyka ta, podobnie jak całe zagadnienie pomocy udzielanej Żydom, jest nie tylko częścią Holokaustu, ale przede wszystkim integralną częścią cierpień ludności polskiej w latach 1939 – 1945. W społeczeństwie polskim świadomość ta rodzi się dopiero obecnie, na początku XXI wieku.
W przywracaniu pamięci o tych wydarzeniach naczelne miejsce zajmuje Instytut Pamięci Narodowej, który we współpracy z krakowskim Instytutem Studiów Strategicznych, Naczelną Dyrekcją Archiwów Polskich i innymi organizacjami w Polsce i za granicą wszczął niedawno projekt badawczy mający na celu zebranie dokumentacji pozwalającej na oszacowanie liczby represjonowanych Polaków oraz opisanie okoliczności ich śmierci. Dotychczas przeprowadzone badania pozwoliły na stworzenie bazy danych o nazwie „Index”, która zawiera kilka tysięcy haseł dotyczących represji na około 5 tysiącach Polaków, a ściślej rzecz ujmując obywatelach polskich, za pomoc, jakiej udzielili Żydom.